Kisiel ze świeżych owoców i walk "samczych" ciąg dalszy....

 
Kiedy mamy trochę owoców (typu: maliny, jagody, jeżyny, poziomki, truskawki) możemy przygotować pyszny domowy kisiel. Bez konserwantów, bez sztucznych barwników, bez sztucznych słodzików. :) Moje dzieciaki go uwielbiają. Wystarczy wrzucić do gotującej się wody (około pół litra) porządną garść lub dwie owoców, dosypać 2 łyżki cukru i zagęścić 3 łyżkami maki ziemniaczanej rozrobionej w niewielkiej ilości zimnej wody. Chwilę pogotować i już mamy pyszny deser gotowy.


Upał nieznośny od samego rana. Około 7 rano już trzeba zamykać drzwi i okna po nocnym wietrzeniu, bo robi się gorąco. Obudziłam dziatwę i zagoniłam do śniadania, bo chcieliśmy wcześnie pojechać nad jezioro. Wyczailiśmy, że jak pojedziemy przed 10.00, to unikniemy płacenia za wstęp, jako, że kasa  w dni tygodnia czynna jest od 10.00 do 18.00.. a że z pieniążkami krucho to każda oszczędność jest na wagę złota. Zagoniłam ich do misek z paszą codzienną (czyt: płatki i mleko) i spakowałam manatki na plażę. Trochę się tego nazbierało, dobrze że nas tyle do noszenia. :)
No i nad tym naszym pięknym Jeziorem Nyskim, które w tym roku wyjątkowo czyste i ciepłe, moi chłopcy uprawiali walk ciąg dalszy. Ciekawe kiedy im przejdzie? Zastanawialiście, czemu faceci ciągle ze sobą rywalizują? Nie można po prostu pływać na materacach - trzeba się ścigać, nie można po prostu odbijać piłką - trzeba liczyć punkty, nie można odpuścić jak ktoś cię pochlapał wodą - trzeba zachlapać go na śmierć!
Mój młodszy synek ma u nas ksywę "zaczepnik" lub "granat zaczepny"... Większość walk braterskich jest z jego powodu. Nie wiem czy jego samcza duma nie może znieść, że jest najniżej ( ze względu na wiek i odpowiedzialność) w rodzinnej hierarchii, a pozycja benjaminka została mu stanowczo wyperswadowana z głowy. Szybko nauczyliśmy go, że nie ma co liczyć, że skoro jest najmłodszy to uniknie prac domowych, czy dostanie mu się dodatkowa porcja słodkości. Po co dziecko ma się później w życiu rozczarować...
Więc walczy to moje chłopię i zaczepia starszego brata i chlapie go wodą i drapie, i kopie.... Dzisiaj siedział karnie dwa razy na ręczniku, podczas gdy my radośnie pluskaliśmy się na falach. Na nic moje rozmowy, mówienie o braterstwie i przyjaźni. Jak grochem o ścianę. Mam tylko nadzieję, że się nie pozabijają i doczekam wnuków, którzy przedłużą nasz :szlachetny" ród Cieślarów. :)) Teraz zostaje mi modlić się o nich i wierzyć, że z tego wyrosną.



0 komentarze:

Prześlij komentarz