Krucha tarta ze śliwkami

Do porannej kawki z moją kochaną psiapsiółką upiekłam śliwkowa tartę - jako że sezon na śliwki ( nota bene moje ulubione owoce) właśnie się rozpoczął. Moja psiapsiółka przyjechała mnie odwiedzić z bardzo daleka - musiała pokonać wczoraj polskimi drogami około 420 km, co jest nie lada wyczynem. Więc dzisiaj rano, kiedy już wypoczęła po trudach wczorajszej podróży zasiadłyśmy sobie przy kawce i ze smakiem zajadałyśmy po kawałku tego pysznego ciasta. To kruche ciasto z wyraźnym maślanym aromatem i pyszne śliwki posypane grubym cukrem - cóż chcieć więcej? Pyszne i na ciepło i na zimno. Można podać z kulką lodów albo spałaszować same. Przepis znalazłam tutaj.


 krucha tarta ze śliwkami

270 g mąki
150 g masła
60 g cukru
1 jajko

ponadto:
1 kg wydrylowanych śliwek
cukier kryształ

Z podanych składników zagnieść kruche ciasto i wsadzić do lodówki na 2 godziny. Wyłożyć ciastem formę wysmarowaną tłuszczem i nakłuwamy widelcem.

Ciasto podpiekamy w piekarniku przez około 5-7 minut w temperaturze 200 stopni Celcjusza.
Ciasto posypujemy bułką tartą, układamy śliwki i pieczemy jeszcze przez pół godziny. Posypujemy grubym cukrem i zjadamy ze smakiem.
Smacznego!

Cukinia zapiekana z ryżem i soczewicą 

oraz opowiastka o urywaniu głowy i rodzicach chrzestnych. :)

Na  poniedziałkową kolację z siostrą mojego mężusia zrobiłam zapiekaną cukinię. Kupiłam w Kauflandzie cztery okrągłe cukinie - pierwszy raz takie widziałam w Polsce, a przynajmniej u nas w Nysie, więc postanowiłam coś z nimi zrobić. Zapiekłam je z farszem ryżowo-soczewicowym z dodatkiem mielonego mięsa i cebulki. Pyszne wyszło. Aromatu dodały pieczone pomidory z bazylią i czosnkiem. Niewykorzystany farsz - bo wyszło go sporo - użyłam do zrobienia ekspresowych gołąbków z kapusty pekińskiej. Nie trzeba ich długo dusić, więc po półgodzinnym pobycie w garze i podsmażeniu na oliwie zostały "zszamane" przez moją dziatwę.

  cukinia zapiekana:

4 okrągłe cukinie
5 pomidorów
3 ząbki czosnku
10 listków bazylii
1 płaska łyżka ziarenek smaku
1 1/2 szklanki ryżu
1 szklanka czerwonej soczewicy
2 cebule
2 łyżki oleju
1/2 mielonego mięsa
kostka rosołowa
sól
pieprz
trochę startego sera żółtego

Ryż gotujemy w osolonej wodzie. Soczewicę gotujemy na sypko w lekko osolonej wodzie przez około 7 minut. Cebulkę siekamy i podsmażamy na oleju. Dodajmy mięso oraz kostkę rosołową i smażymy jeszcze kilka minut. Dodajemy to do ryżu i soczewicy i porządnie mieszamy. Doprawiamy do smaku.

 Farszem nadziewamy przekrojone i wydrążone cukinie. Układamy w formie do zapiekania.



Pomidory obieramy ze skórki ( wcześniej trzeba sparzyć wrzątkiem), kroimy na kawałki i mieszamy z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, listkami bazylii i 1 łyżką ziarenek smaku. Pomidory układamy wokół cukinii.

Zakrywamy naczynie pokrywka lub folia aluminiową i pieczemy około godziny w 180 stopniach. Wyciągamy, posypujemy żółtym serem i zapiekamy jeszcze chwilę.
Smacznego!


A teraz obiecana opowiastka o moim uroczym, najmłodszym synku - bo oczywiście to on ma  zazwyczaj takie pytania i chęć poznania odpowiedzi na nurtujące go problemy.

Dzisiaj rano oglądaliśmy na kanale TCM zekranizowaną bajkę o Kopciuszku. Była to już końcówka filmu, kiedy Kopciuszek ucieka z balu i gubi pantofelek. Niby nie zainteresowani takimi babskimi bajkami chłopcy zasiedli wygodnie na narożniku i uważnie śledzili tok zdarzeń. No i oczywiście komentowali...
- a teraz karoca zamieni się w dynię..
- o jakie fajne myszki..
- a czemu ona ucieka przez okno?...
Puszczałam mimo uszu te ich komentarze, bo film był fajny, zrobiony z rozmachem lat 50-tych, pełen pięknych strojów. Ale kiedy się już skończył zaczęły się pytania:
- Mamusiu... a kto to jest matka chrzestna? - pyta Pawełek.
No tak. Nie wie, bo niby skąd. Więc mu tłumaczę:
 - Wiesz kochanie, w innych kościołach chrzczą małe dzieci, nie tak jak u nas - dorosłych. Wtedy wybiera się dla takiego dziecka takich opiekunów duchowych, których zadaniem jest pomóc wychować dobrze takie małe dziecko I to jest matka i ojciec chrzestny. I jak zabraknie ich rodziców to oni się wtedy nimi zaopiekują.
 - A kto się nami zaopiekuje jak tobie się coś stanie, jak ci ktoś urwie głowę? - zapytał zaintrygowany Kubeczek.
- No oczywiście tatuś - odpowiadam zaskoczona, - ale dlaczego ma mi ktoś urwać głowę? - pytam.
 - No bo masz fajną głowę i ktoś by chciał wziąć twój mózg i ....
 - Kubuniu - śmieję się do niego - skąd ci takie rzeczy przychodzą do głowy!
 - Bo kto się nami zajmie jak i tatusiowi się coś stanie?
- Syneczku, mamy dużą rodzinę i jakby mnie i tatusiowi coś się stało, na pewno ktoś by się wami zaopiekował. Nie martw się tym teraz głuptasie. - przytuliłam go i chyba na razie zapomniał, ale z drugiej strony skąd u niego takie rozterki. On nie przestanie mnie zadziwiać...

Tort - podziękowanie

Wczoraj skończyliśmy remont, który robiliśmy w mieszkaniu na wynajem. Poprzedni lokatorzy uciekli i zostawili nam zdemolowane i zadłużone mieszkanie. Masakra! Spędziłam tam półtora tygodnia razem z moją ukochaną teściową, doprowadzając je do stanu użyteczności. Malowaliśmy, skrobaliśmy, tapetowaliśmy, praliśmy, myliśmy.... po 13 godzin dziennie. Wracaliśmy do domu się przespać i rano od nowa. Wczoraj razem z moim córciami "dokonałyśmy" ostatecznych czynności -  prania wykładziny w dużym pokoju - choć ja już wcześniej poświęciłam 11 godzin, aby urządzeniem na parę odkazić i oczyścić najbrudniejsze jej fragmenty. Udało się i jutro już ma ktoś przyjść oglądać.
Nie wiedziałam jak podziękować mamie za pomoc w remoncie, więc postanowiłam zrobić to, co umiem najlepiej - tort!. Upiekłam lekki cytrynowy torcik i obłożyłam go kremem tortowym, a na wierzchu napisałam w różnych językach słowo DZIĘKUJĘ. A żeby było jeszcze ciekawiej postanowiliśmy z mężusiem podrzucić im ten tort do lodówki jak ich nie będzie w domu. Poczekaliśmy aż pojadą do kościoła i zawieźliśmy im tort - sami się przez to spóźniliśmy na nabożeństwo, ale co tam! Niespodzianka się udała i to najważniejsze.. no i jeszcze to, że torcik smakował, o czym zapewniał mnie mój teść.



Chlebek naan  z czosnkiem i kozieradką

Dla mojej kochanej rodzinki zrobiłam dzisiaj indyjskie  danie Tikka-Masala. Jedliśmy je kiedyś u naszych przyjaciół w Szkocji i bardzo nam smakowało. Niestety jeszcze nie robiłam go sama, kupuję po prostu sos w słoiku i duszę z mięsem. To danie najlepiej smakuje z chlebkiem naan - płaskim indyjskim pieczywem, które rwie się rękami i macza w pysznym sosiku. Znalazłam przepis na blogu chlebowym i postanowiłam upiec je do obiadu. Wyszły naprawdę super, takie jak jedliśmy je po raz pierwszy. Moje może były trochę mniej tłuste, ale ja to uważam za zaletę. Polecam je jako pieczywo do różnych sałatek i sosów. Bardzo łatwo się je robi, a efekt jest wyśmienity. Można upiec je wcześniej i przed samym obiadem czy kolacją odgrzać w piekarniku. Pyszności...

 chlebek naan:

600 g mąki pszennej
6 czubatych łyżek jogurtu naturalnego
2 łyżeczki soli
50g drożdży
250 ml ciepłego mleka
6 łyżek masła roztopionego masła
3 ząbki czosnku
 ziarenka kozieradki (czarnuszki)

Mąkę przesiewamy do miski, dodajemy sól i robimy dołek, wkruszamy do niego drożdże. Dolewamy jogurt i mleko i zagniatamy elastyczne ciasto. Odstawiamy przynajmniej na godzinę, aby urosło. Masło roztapiamy i podsmażamy na nim przez chwilę posiekany czosnek.
Ciasto dzielimy na 12 części i z każdego formujemy płaski placek o kształcie siodełka ( to moje pierwsze skojarzenie - w przepisie było napisane - w kształt łezki). Smarujemy masełkiem z czosnkiem każdy placuszek i posypujemy kozieradką. Kładziemy na rozgrzaną blachę (wysmarowaną oliwą) i pieczemy około 7 minut w 200 stopniach.
Smacznego!

Kurczak pieczony z warzywami

Na sobotni obiadek, mojej rodzince zrobiłam danie z blachy - kurczak pieczony z warzywami. Super oszczędność czasu, bo po pierwsze - nie obieramy warzyw (tylko je szorujemy) a po drugie wszystko mamy na jednej blaszce - mięso, ziemniaczki i warzywa. Kładę taką blachę na stół ( chociaż fajniej wyglądało by w jakim kolorowym naczyniu do zapiekania) i każdy bierze sobie co chce i lubi. A smakuje wyśmienicie - zapewniam was - nawet pieczona pietruszka i czosnek mają wzięcie! Smakują wybornie i nabierają niespotykanej słodyczy.

kurczak pieczony:

4 udka (oddzielamy podudzie od uda) i 4 skrzydełka
3 marchewki
3 pietruszki
główka czosnku
1 1/2 kg młodych ziemniaczków
1 cukinia
2 cebule ( do smaku - nie jedliśmy ich)
oliwa z oliwek
przyprawa do mięs
kucharek śródziemnomorski lub inna uniwersalna przyprawa

Mięso przyprawiamy przyprawą do mięs. Warzywa szorujemy, kroimy na kawałki i polewamy oliwą oraz posypujemy kucharkiem. Wszystko dajemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i pieczemy w piekarniku przez około 1 godzinę.
Smacznego!

Torcik melonowy

Na niedzielną kawkę u rodziców zrobiłam tort melonowy. Nigdy wcześniej nie podejmowałam tematu melona w tortach i byłam bardzo ciekawa co to za cudo. Nie potrafię powiedzieć skąd mam ten przepis, bo skopiowałam go jakiś czas temu do folderu z przepisami, ale to nie mój wymysł. :)
Tort był ciekawy w smaku, orzeźwiający i wilgotny - dla amatorów i wielbicieli melona istny raj w ustach! Upał trochę mi poprzeszkadzał, bo żelatyna się dobrze nie ścięła, ale co tam, zjedliśmy i tak!


 tort melonowy:

1 blat ciszkoptowy
1 melon (około 1 kg)
500 ml kremówki
sok z połowy cytryny
2 łyżki cukru pudru
6 łyżeczek żelatyny rozpuszczonej w 50 ml wody

Z melona wykrawamy 12-14 małych serduszek do ozdoby a resztę blendujemy z sokiem z cytryny na gładką masę. Śmietankę ubijamy z cukrem i razem z żelatyną dodajemy do masy melonowej. Jak  zacznie tężeć wylewamy na biszkopt. Najlepiej założyć obręcz na biszkopt. Dekorujemy serduszkami i schładzamy. Smacznego!

Pietruszkowy napój na bazie wody cytrynowej

Przy upałach chce się pić... I to jeszcze jak! Postanowiłam wzbogacić napoje o cenne witaminy. Zrobiłam dla moich dzieciaków pietruszkowy napój. Wyglądał obłędnie - zielony jak trawka, a z kostką lodu i plasterkiem cytryny mógł uchodzić za ekskluzywnego drinka. Istna bomba witaminowa, polecam.

 pietruszkowy napój:

pęczek pietruszki
1 litr wody cytrynowej
2 łyżki miodu
sok z połowy cytryny

Pietruszkę miksujemy z odrobiną soku z cytryny blenderem na gładka masę. Dodajemy resztę składników i przecedzamy przez gazę. Jeśli jest dla was zbyt intensywny w smaku, dolejcie więcej wody cytrynowej. Schładzamy w lodówce i podajemy z plasterkiem cytryny i kostka lodu.
Smacznego!



Śmietankowy sernik z limonkami

Piątkowy grill uświetnił nam wszystkim serniczek mojej produkcji. Pyszny, kremowy, lekko kwaskowaty limonkowy smak sera cudownie komponował się ze słodyczą biszkoptu, sprawiając, że razem tworzyły duet doskonały. Nie za słodki, nie za kwaśny - w sam raz na letnie dni, kiedy zbyt słodkie desery nam po prostu nie smakują. Wszystkim przypadł do gustu i zamierzam jeszcze kiedyś go zrobić. Dziwię się sobie, że tak długo czekał na swoje wypróbowanie. Przepis mam wycięty z jakiejś gazety i wklejony do mojego zeszyciku z przepisami. Myślę, że ma przynajmniej z 15 lat... biorąc pod uwagę stopień zażółcenia kartki. :) Smaczny...

serniczek limonkowy:

500 g twarogu "Delfiko"
5 limonek
10 łyżeczek żelatyny
250 ml mleka
4 żółtka
1/2 szklanki cukru
2 op. cukru waniliowego
400 ml kremówki + 4 łyżki cukru pudru
2 op. śmietan-fix
2 blaty biszkoptowe

Żelatynę zalewamy w małej miseczce zimna wodą - do linii proszku - aby namokła. Mleko gotujemy z cukrem i cukrem waniliowym. Zestawiamy z ognia i przestudzamy. Ciągle mieszając dodajemy żółtka i ubijamy, podgrzewając na małym gazie aż powstanie gęsty krem. Nie dopuścić do wrzenia! potem dodać żelatynę i wymieszać.

Limonki sparzamy i z dwóch ścieramy skórkę. Z czterech wyciskamy sok, piatą kroimy na plasterki ( razem ze skórką) do ozdoby tortu.

Kremówkę ubijamy z cukrem i fix-ami.

Ser miksujemy z sokiem i  połową skórki. Łączymy z kremem mlecznym i bitą śmietaną. Gdy krem zacznie gęstnieć przekładamy nim blaty biszkoptowe. Wierzch tortu posypujemy cukrem pudrem i dekorujemy plasterkami limonki i resztą skórki. Schładzamy w lodówce.
Smacznego!




Czekoladowe pancakes

Zrobiłam mojej kochanej szarańczy na sobotnie śniadanko czekoladową rozkosz - amerykańskie naleśniki w czekoladowej wersji.  Zainspirowałam się przepisem znalezionym tutaj, ale powiększyłam ilość składników i zamiast oleju dałam masło - które dodaje cudownego maślanego posmaku. Pełne kakao i kawałków mlecznej czekolady placuszki nie potrzebowały właściwie żadnych dodatków. Znikały w tempie ekspresowym.


czekoladowe pancakes:

3 jajka
1 3/4 szklanki mąki
5 łyżek roztopionego masła
1/2 szklanki cukru
1 1/2 szklanki mleka
3 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki ciemnego kakao
1/2 łyżeczki soli
100 g posiekanej mlecznej czekolady
masło do smażenia

Jajka roztrzepujemy w misce z mlekiem i roztopionym masłem. W drugiej misce mieszamy suche składniki. Łączymy wszystkie składniki i dodajemy posiekaną czekoladę. Smażymy partiami na niewielkiej ilości masła.

Podajemy ciepłe z zimnym mleczkiem.
Smacznego!

Na grillu w Czarkowicach

W piątek zostaliśmy zaproszeni do naszych przyjaciół, na grilla. Ciągle jeszcze remontują swój nowy nabytek - pensjonat, ośrodek, dom wypoczynkowy, konferencyjny - sama nie wiem jak to nazwać. W każdym razie są tam do wynajęcia pokoje z łazienkami, sala bilardowa, sala kominkowa, jadalnia i inne pomieszczenia ... - a wszystko to w cudownej, cichej okolicy. Kto z was tam był wcześniej (zanim zrobiono ten remont) będzie szczerze zadziwiony rezultatem! Ja, choć jestem tam co jakiś czas, jestem pełna podziwu dla pracy tam włożonej, bo efekt przechodzi najśmielsze oczekiwania!


Pojechaliśmy na grilla, ale ja pozwoliłam sobie zrobić trochę zdjęć i pokażę wam jak tam fajnie.


Wokół są lasy i polany, a pod ogrodzenia przychodzą czasami sarenki. Rano zamiast budzika słychać tu śpiew ptaków a do Nysy jest stąd tylko 7 km. To super baza wypadowa w okoliczne góry czy jeziora. Dom jest 3 kondygnacyjny: w piwnicy jest kuchnia - teraz była w remoncie i nie zrobiłam zdjęcia.. ale nadrobię to później. Jest tam stylowa jadalnia..



z kozą w rogu, która w zimne dni daje przyjemne ciepełko. Wiem co mówię, bo tam właśnie miała swoją "osiemnastkę" nasza najstarsza córcia, a ponieważ w tym dniu lało jak z cebra i było zimno, napaliliśmy w tej cudownej kozie... było cieplutko i milutko...


 W głębi widać salę gier - jest tam bilard, piłkarzyki, rzutki, stół barowy i telewizor.. właściciel ma jeszcze wiele pomysłów jak to pomieszczenie uatrakcyjnić.. więc czekamy na efekty... :)




Na parterze jest sala konferencyjno- kominkowa ( ze stołem do ping-ponga) i 3 pokoje w głębi... Można tu spokojnie niezłą uroczystość wyprawić...


 Na piętrze są nowe, wyremontowane pokoje ( 5 sztuk) z własnymi łazienkami.


 Tam ciągle i nieustannie trwa remont... 


Podobno jeszcze musimy poczekać rok, aż właściciel zrealizuje wszystkie swoje plany, ale ośrodek jest już do wynajęcia. Ja planuję tam w przyszłym roku zrobić nasz rodzinny zjazd - mieliśmy kiedyś taką tradycję... a to miejsce jest do tego idealne!

Cały pobyt w tym cudownym zakątku umilał nam mały kotek, a właściwie kotka, która skradła serca moich chłopaków - chcieli koniecznie wziąć ją do domu. Nie dziwię im się, bo jest urocza... sami oceńcie.