Ciasto Tiramisu

Piekarnika dalej nie mam. Wprawdzie jest już kupiona nowa (śliczna) kuchenka, ale niestety nie można jej było zamontować z powodu braku jakiejś rurki. Więc mam rozbebeszoną kuchnię.. odłączoną zmywarkę.. odłączoną wodę, zlew... normalnie warunki polowe. Dzisiaj rano to poczułam się normalnie jak na wakacjach: wstałam... chłopaków już nie było, bo poszli na basen a ja musiałam naczynia po śniadaniu myć pod prysznicem w plastykowej misce! Ale jazda. No, ale coś słodkiego do kawki  by się przydało. Kupiłam więc gotowe kwadratowe blaty biszkoptowe i zrobiłam ciasto. Mężusiowaty ma urlop więc będziemy mogli porozkoszować się pyszną kawką i delikatnym ciastem. Nie jest to dokładnie włoskie tiramisu, ale ciasto o tym smaku, gdyż oryginalnie robi się je z podłużnymi biszkoptami, a ja skorzystałam z gotowych blatów. W każdym razie - pyszne wyszło.

  ciasto tiramisu:

 gotowe blaty biszkoptowe
250 g mascarpone
500 g serka białego Delfiko we wiaderku
5 łyżek cukru pudru
4 żółtka
250 ml świeżo zaparzonej kawy
100 ml wina marsala ( lub innego czerwonego)
kakao do posypania

Żółtka miksujemy z cukrem na puszystą masę i dodajemy obydwa serki. Masę dzielimy na 3 części. Biszkopt nasączamy kawą wymieszaną z winem i dajemy jedna część masy, posypujemy kakao. Potem dwie następne warstwy: biszkopt masa i kakao. Schładzamy w lodówce przez co najmniej 5 godzin.
Smacznego!





 Chili con carne

Zepsuł mi się piekarnik... :( Zanosiło się na to już od dłuższego czasu, więc nie było to dla nas niespodzianką, jednak żal... Po pierwsze trzeba znaleźć pieniążki na nowy, a po drugie jaką mam pewność, że będzie dobrze piekł. No ale mus to mus. Na razie robimy z mężusiowatym rekonesans w sklepach AGDi myślimy.. i myślimy... a ja nie piekę.. nie piekę.. nie piekę... No i normalnie mnie nosi. Upiekłabym coś a tu nie ma gdzie. Więc gotuję.. Dzisiaj na obiadek zrobiłam szybkie corn carne z wołowiną. Taki meksykański fast food. Ugotowanie całości zajęło mi 20 minut i mogliśmy się zajadać pysznościami.. Mniam, szczególnie z naszymi ulubionymi chipsami tortilla. Polecam!


 chili con carne:

1/2 kg mięsa wołowego mielonego
1 duża cebula
puszka fasoli czerwonej
mała puszka kukurydzy
2 puszki pomidorów
1 czerwona papryka pokrojona na małe kawałki
4 ząbki czosnku
kostka rosołowa
przyprawa do kuchni meksykańskiej Kamis
sól
pieprz

ponadto:

sałata
chipsy tortilla

Cebulę siekamy i podsmażamy na niewielkij ilości oleju, dodajemy mięso i chwilę smażymy. Potem dodajemy fasolkę, kukurydzę, paprykę i na koniec pomidory. Doprawiamy do smaku i dusimy około 15 minut na malutkim ogniu pod przykryciem od czasu do czasu mieszając. Serwujemy na liściach sałaty przybrane chipsami.
Smacznego!


Babeczki red velvet

Kolejne słodkości z walentynkowego dnia. Te zrobiłam dla moich córeczek, które na ten dzień zaplanowały sobie dziewczyńskie spotkanie psiapsiółek - korzystały z okazji, że rodziców nie było w domu w myśl powiedzenia: "starych nie ma, chata wolna, oj będzie bal"! Jednak nie szalały zbytnio, kiedy wróciliśmy z Wrocławia zastaliśmy je prowadzące miłą konwersację przy herbatce. Normalnie mamy dobrze wychowane dzieci! Szok. :)



ciasto red velvet:

2 1/2 szklanki mąki
1 szklanka maślanki
1 1/2 szklanki oleju
2 jajka
1 1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu
1 łyżka kakao
barwnik spożywczy czerwony

Mokre składniki mieszamy w jednej misce a suche w drugiej i mieszamy do uzyskania gładkiego ciasta. Wlewamy do papilotek i pieczemy przez 25 minut w 180 stopniach. Ozdabiamy według uznania.
Smacznego!

Deseczki z wersetami

Kilka lat temu robiłam to hurtowymi ilościami, ale jednak niewielki rynek znajomych wierzących się wysycił i teraz mam tylko pojedyncze zamówienia na te deseczkowe wersety. Robiłam je w wersji dla dzieci, do kuchni, do nowego domu, dla nowożeńców.. pomysłów było bez liku. Część zamówień było na podziękowania lub specjalne życzenia dla rodziny i przyjaciół.
Te deseczki zrobiłam dla pastora ze Zdzieszowic dla nowych członków jego kościoła, którzy ostatniej niedzieli mieli chrzest wodny. Taka pamiątka a jednocześnie werset pełen obietnic od naszego Boga. Ozdobiłam je kamyczkami, które w zeszłym roku zebrałam podczas wakacji na chorwackiej plaży. Chorwackie kamyczki nie mają sobie równych, zarówno gładkością jak i bielą....


Kruche ciasteczka z malinowym lukrem

Walentynkowych wypieków ciąg dalszy. Nie myślicie chyba, że poprzestałam na upieczeniu tylko jednego ciasta na ten słoooodki dzień zakochanych? W pieczeniowym szale upiekłam jeszcze ciasteczka i babeczki, ale dzisiaj mowa o ciasteczkach. Ulubione mojego mężusia kruche ciasteczka dostały słodkie, różówiutkie, walentynkowe ubranko - malinowy lukier. Gdybym miała więcej czasu pobawiłabym się w jakieś lukrowe wzorki, ale czas naglił, bo jechaliśmy z mężusiowatym na walentynkowy wyjazd do Wrocławia i to na dwa dni! Bez dzieci!!!! ale suuper. Więc nie było czasu na "cudownianki" i tylko polałam ciasteczka lukrem. Oczywiście nie wszystkie, bo mój mężuś nie lubi lukrowanych, więc odłożyłam dla niego porządną porcję bez różowości...

kruche ciasteczka:

300 g maki
200 g margaryny Kasi "Maślany smak"
100 g cukru
3 żółtka

Zagniatamy kruche ciasto i wkładamy do lodówki na godzinę, potem wykrawamy serduszka i pieczemy w180 stopniach przez 15 -20 minut.

malinowy lukier:

cukier puder
sok malinowy
mleko

Z cukru pudru i soku malinowego robimy  gęsty lukier. Stopnień różowości uzyskujemy dzięki dodatkowi mleka. Smarujemy ciasteczka i odstawiamy do wyschnięcia. Smacznego!

Ciasto walentynkowe

Na walentynki dla mojego kochanego mężusia, oraz na dziewczyński wieczór moich córek zrobiłam ciasto z serduszkiem w środku. Kokosową babkę na białkach przełożyłam bitą śmietaną i nadziałam ciastem red velvet. Wyglądało i smakowało typowo walentynkowo.:) Trochę pracochłonne, ale czego się nie robi dla tych, których się kocha....


babka kokosowa:

1 szklanka białek
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki
1 szklanka wiórek kokosowych
1/2 roztopionej margaryny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
5 łyzek oleju
aromat migdałowy

Białka ubijamy z cukrem na sztywno i dodajemy mąkę, wiórki, proszek do pieczenia i na koniec tłuszcze i aromat migdałowy. Delikatnie mieszamy i wlewamy do keksówki wysmarowanej tłuszczem i wysypanej wiórkami kokosowymi. Pieczemy około 40 minut w 180 stopniach.

red velvet:


2 1/2 szklanki mąki
1 szklanka maślanki
1 1/2 szklanki oleju
2 jajka
1 1/2 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu
1 łyżka kakao
barwnik spożywczy czerwony

Mokre składniki mieszamy w jednej misce a suche w drugiej i mieszamy do uzyskania gładkiego ciasta. Wlewamy do keksówki i pieczemy około 1 godziny w 180 stopniach.

ponadto:

bita śmietana
100 g czekolady białej

Śmietanę ubijamy i dodajemy roztopiona i wystudzoną czekoladę.

Upieczoną babkę przekrawamy na pół i wydrążamy kształt serca: w dolnej połówce - dolną połowę serca, w górnej - górną...


Smarujemy obie połowy bitą śmietaną i wypełniamy dokładnie wgłębienie okruszkami ciasta red velvet, dając więcej troszkę, aby okruszki wypełniły wszelkie luki...



Obie połowy składamy energicznym ruchem, tak, aby nie wypadło czerwone nadzienie...
i smarujemy ciasto z wierzchu bita śmietaną...

Ozdabiamy według uznania... Ja posypałam wszystko wiórkami i zrobiłam serduszka z kolorowej posypki cukrowej...



SMACZNEGO!







Czekoladowy tort na zamówienie

Dla mojej dentystki robiłam ostatnio tort czekoladowy z wiśniami. Mocno czekoladowe ciasto z coca colą przełożyłam dwoma kremami i warstwą wiśni. Wykończenie miało być klasyczne, więc obłożyłam go czekoladowymi wiórkami i ozdobiłam kleksikami z białego kremu. Chyba wyglądał klasycznie. :)





czekoladowe ciasto:

1 margaryna
3/4 szklanki cukru
250 g mąki
2 jajka
szczypta soli
cukier waniliowy
75 ml mleka
200 ml coca coli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao

Margarynę rozpuszczamy i po wystudzeniu mieszamy z mokrymi składnikami w jednej misce. W drugiej misce mieszamy wszystkie suche składniki. Dodajemy mokre do suchych i porządnie mieszamy. Dajemy ciasto do trzech tortownic wyłożonych papierem do pieczenia i pieczemy około 20 minut.

krem czekoladowy:

1 krem Dr.Oetkera czekoladowy
100 g gorzkiej czekolady

Krem robimy według instrukcji na opakowaniu i dodajemy roztopiona i wystudzoną czekoladę.

krem waniliowy:

1 krem Dr.Oetkera waniliowy
100 g czekolady białej

Krem robimy według instrukcji na opakowaniu i dodajemy roztopiona i wystudzoną czekoladę.

wiśnie:

1/2 kg wiśni
1/2 szklanki wiśniówki
1 łyżka mąki ziemniaczanej

Wiśnie gotujemy w rondelku i zagęszczamy mąką rozrobioną w wiśniówce.

ponadto:

posypka czekoladowa
kawa z wódką do nasączenia

Pierwszą warstwę ciasta nasączamy kawą i dajemy na to wiśnie i na górę biały krem, na to drugi blat ciasta, znowu nasączamy i dajemy czekoladowy krem. Na wierzch ostatni blat, nasączamy i smarujemy górę i boki kremem. Ozdabiamy posypką czekoladową i kleksikami białego kremu.
Schładzamy w lodówce.
Smacznego!




Owocowy torcik

Na proszony obiadek z teściami i babcią mężusia postanowiłam zrobić coś lekkiego i orzeźwiającego, jako że babcia nie lubi bardzo słodkich ciast. Cytrynowy biszkopt, krem jogurtowy i owoce z galaretką. Wyglądał i smakował wyśmienicie.



biszkopt cytrynowy:

6 jajek
1 szklanka cukru
1/2 szklanki oleju
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu
1 szklanka mąki
2 kisiele cytrynowe

Białka ubijamy z cukrem, żółtka mieszamy z proszkiem, octem i jedną łyżka oleju i odstawiamy do wyrośnięcia. Wyrośnięte żółtka dodajemy do ubitych białek i delikatnie mieszamy, potem dodajemy przesianą mąkę i kisiele cytrynowe (proszek). Na koniec dodajemy olej i wylewamy do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej bułka tartą tortownicy. Pieczemy około 30 minut w 180 stopniach.

ponadto:

1 duży jogurt naturalny
4 łyżki cukru pudru
3 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w 1/4 szklanki gorącej wody
1 galaretka brzoskwiniowa rozpuszczona w 1/2 szklanki gorącej wody
puszka brzoskwiń (zalewę zostawić)
1 galaretka truskawkowa rozpuszczona w 1/2 szklanki gorącej wody
1/2 kg mrożonych truskawek
5-6 sztuk kiwi do dekoracji

Jogurt mieszamy z cukrem pudrem i dodajemy wystudzoną żelatynę. Odstawiamy by lekko stężała. Brzoskwinie odsączamy z zalewy i miksujemy blenderem, ale nie dokładnie - zostawiając małe kawałki i dodajemy galaretkę brzoskwiniową, mieszamy i odstawiamy, aby stężało. Truskawki lekko rozmrażamy i również miksujemy niedokładnie, dodajemy galaretkę i odstawiamy. Biszkopt przekrawamy na trzy części, nasączamy zalewą z brzoskwiń. Spód smarujemy lekko kremem, na to brzoskwinie, potem znów cieniutko kremem, potem druga wartstwa biszkoptu i tak samo z truskawkami, na koniec ostatni blat biszkoptowy nasączamy i smarujemy resztą kremu i ozdabiamy kawałkami kiwi.
Smacznego!




Jabłecznik sypany i o osiołku opowiastek kilka

Jak mam kuchenno-cukierniczy szał to piekę ile mi sił starczy. W sobotę upiekłam też jabłecznik dla mojego mężusia, który każde nowe upieczone przeze mnie ciasto kwituje stwierdzeniem:
 - No dobre kochanie, ale nie ma to jak kruche z jabłkami. :)
Przepis mam od mojej przyjaciółki, która poratowała mnie sms-owym przypomnieniem, bo zapomniałam proporcji. To ciasto może nie jest super kruche i  choć posiada nieprzyzwoicie chrupiącą skórkę, to wnętrze jest raczej ciężkie i wilgotne. Nie zmienia to faktu, że jako ciasto z jabłkami już na starcie "nabiło" sobie punktów u mojego mężusia. Upiekłam je późnym wieczorem i poszłam spać, jako że nazajutrz czekała mnie ostatnia I zmiana i wstawanie o 4 nad ranem. Rano zobaczyłam, że ciasto już zostało "przetestowane"... Wyszło pyszne i z chęcią spałaszowaliśmy je do popołudniowej niedzielnej kawki.

 jabłecznik sypany:

2 kg jabłek
2 szklanki maki
2 szklanki kaszy manny
1 1/3 szklanki cukru
3 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
200g masła schłodzonego

 Mąkę, cukier, kaszę i proszek do pieczenia mieszamy i rozsypujemy do trzech miseczek po równo. Do jednej z nich dodajemy łyżeczkę cynamonu. Jabłka ścieramy na tarce razem ze skórkami. W wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tortownicy sypiemy 1 część suchej mieszanki i na to rozkładamy połowę startych jabłek, potem 2 warstwa mieszanki i znowu jabłka. Na koniec mieszanka z cynamonem i na wierzch dajemy pokrojone na plasterki masło tak, aby pokryło całe ciasto. Pieczemy około 40 minut w 190 stopniach.
Smacznego!



A teraz opowiastek kilka o osiołku, którego urodziłam prawie 8 lat temu. 

Osiołek rzeczony kiedy stanie przed wyzwaniem zjedzenia pokarmu, który mu do duszy nie przypadł ( czyt.: coś z warzywami lub owocami) zapiera się i mówi, że jadł nie będzie. Straszy rodzinę swoją nieuchronną i rychłą śmiercią:
- Nic nie będę jadł. - mówił z płaczem.
- Ależ nie jedz, nic innego nie dostaniesz póki to nie zniknie. - odpowiedziałam ze stoickim spokojem.
- Nic nie będę jadł i umrę, zobaczysz. Nie będziecie mieli synka. Nie będziecie mieli kogo przytulać... - straszył mnie dalej.
- Nie umrzesz tak szybko - skwitował to starszy brat osiołka - bez jedzenia można nawet 40 dni wytrzymać i nie umrzeć. Bez picia się szybko umiera, a mama pozwala ci pić.
- Umrę i to szybko - odpowiadał osiołek uparcie.
- Dobrze - mówię - Zrobimy ci ładny pogrzeb, będziemy przychodzić odwiedzać twój grób w święta.
- I w urodziny! - dolewał oliwy do ognia mój starszy synek.
- Zobaczycie nie będziecie mogli odwiedzać  po śmierci mojego grobu - wymyślił jeszcze jedną groźbę, która ma odwieść od wciskania mu warzyw.
- A dlaczego to? - spytałam zaciekawiona.
- Bo przeniosę swoje szczątki po śmierci i nie znajdziecie mojego grobu. - powiedział z przejęciem.
Kiedy już uspokoiliśmy się po wybuchu śmiechu, zapytałam:
 - A jak ty to kochanie zamierzasz zrobić, kiedy już nie będziesz żył?
 - Poproszę wcześniej kolegę! - wypalił mój kochany osiołek. 
Nie wiedziałam czy śmiać się czy płakać nad losem swojego dziecka. Koniec końców, postraszony wizją szlabanu na komputer zjadł, co miał zjeść, ale do następnego razu kiedy to na stole pojawiła się znienawidzona zupka ( czyli każda oprócz rosołu)...
Zaparł się tym razem jak rasowy osioł na górskim szlaku i nie zjadł. Przeszedł obiad i nic... Napoje dozwolone, więc pił. Potem kolacja.. a zupka dalej czekała na stole... napił się i powiedział, że nie jest głodny. Rano także nie poczuł głodu, a zupka dalej czekała.... Obiad  już był i reszta rodziny siedziała przy stole kiedy ja wracałam z pracy i zobaczyła mojego osiołka przed blokiem nerwowo ściskającego coś w dłoni.
 - Cześć kochanie - powiedziałam - idziesz na górę jeść ze mną obiadek?
- Nie jestem głodny - powiedział starając się przede mną schować to, co trzymał w rączce.
- Co tam masz, pokaż? - poprosiłam. A tam 2 złote. I już wiedziałam,że planował do sklepu pójść i kupić coś do jedzenia...
- Oj osiołku osiołku, wiesz, że najpierw zupka. Chodź ze mną na górę i razem zjemy. Tatuś usmażył rybkę i zrobił frytki, zjemy zupkę najpierw a potem drugie danie - mówiłam mu.
 - Nie... powiedział i schował się za klatkę.
Poszłam do mieszkania, a za 3 minutki wrócił mój synek. Posadziłam go przy stole i zjadł zupkę, choć nie powiem że z chęcią. Starał się ze wszystkich sił i wszelkimi sposobami pokazać jak nie pasuje mu to i udawał, że nie umie łyżki trzymać i nie wie jak nabierać zupę... Na swoje nieszczęście trafił na większego osła ( a właściwie oślicę) niż on sam. Kiedy już skończył, pogratulowałam mu i popatrzyłam mu w oczy mówiąc:
- To wszystko zależy od ciebie kochanie. Ja chcę, żebyś był zdrowy i dlatego walczę o to, byś jadł warzywa. A chyba już wiesz, że z rodzicami nie wygrasz...
- No wiem... - powiedział zrezygnowany, poddając się moim przytulasom. Potem ochoczo spałaszował rybkę z frytkami i do końca dnia nadrabiał zaległości 24 godzinnego postu...



Czekoladowe muffinki z ciasteczkami i masłem orzechowym

W sobotnie popołudnie upiekłam mojej kochanej szarańczy czekoladowe muffinki z sekretnym składnikiem - coca colą oraz nadziane pysznymi ciasteczkami i masłem orzechowym. Z wierzchu nie było widać "bogatego" wnętrza tych słodkości, jednak po rozkrojeniu zachwyciły wszystkich i widokiem i smakiem. Polecam. Dzieci z chęcią pomogą nadziewać słodkościami papierowe papilotki na muffinki - poradzą sobie z tym już kilkulatki.


czekoladowe muffinki:

1 margaryna
3/4 szklanki cukru
250 g mąki
2 jajka
szczypta soli
cukier waniliowy
75 ml mleka
200 ml coca coli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
3 łyżki kakao

ponadto:

ciasteczka Neo ( z Lidla)
6 łyżek masła orzechowego

Margarynę rozpuszczamy i po wystudzeniu mieszamy z mokrymi składnikami w jednej misce. W drugiej misce mieszamy wszystkie suche składniki. Dodajemy mokre do suchych i porządnie mieszamy. Na dno papilotek, włożonych do blaszki, wkładamy po dwa ciasteczka sklejone 1 łyżeczką masła orzechowego. Dolewamy ciasta czekoladowego tak, aby pokryły ciasteczka i pieczemy około 15 minut w 190 stopniach.
Smacznego!