Napoleonka

Przepis na to ciasto ( a właściwie na krem do tego ciasta) mam od siostry mojego męża. Nie jest dokładnie taki jak mi podała, bo dokonałam kilku własnych modyfikacji. Jednak mogę zapewnić - jest to super szybkie ciasto i na dodatek super łatwe i nie potrzeba do niego piekarnika. Połączenie budyniowego kremu i słonych, kruchych krakersów jest super i mało kto oprze się kawałkowi tego pysznego ciasta. Zrobiłam je na wieczór ze znajomymi z Włoch, właśnie dlatego, że jest super szybkie a ja byłam po nocce i nie miałam zbyt dużo czasu na pieczenie. Starczyło  mi czasu tylko na przygotowanie kolacji dla nich i ich trójki uroczych i ślicznych chłopaków ( no i mojej całej czeradki). Kiedy wychodzili już do domu spakowałam dla nich kilka kawałków, co nasz znajomy ( nota bene rodowity Sycylijczyk) skwitował:
 - Czytałaś mi w myślach....
Więc już nie będę was więcej zachęcać do wypróbowania tego przepisu.


napoelonka:

 2 opakowania krakersów
1 litr mleka
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki ( może być krupczatka lub zwykła pszenna)
250 g masła lub margaryny
3 żółtka
budyń waniliowy
cukier waniliowy
cukier puder do posypania

3/4 mleka zagotowujemy z cukrem, cukrem waniliowym i masłem. W pozostałej ilości mleka rozrabiamy mąkę, żółtka i budyń. Do gotującego się mleka wlewamy rozrobioną mąkę z budyniem i żółtkami i gotujemy energicznie mieszając aż zgęstnieje.
Jedną paczkę krakersów układamy na dnie blaszki i wlewamy na nie gorący budyń. Szybko przykrywamy warstwą krakersów i schładzamy. Posypujemy cukrem pudrem i serwujemy pokrojone na kawałki wielkości krakersa.
Smacznego!

Sernik red velvet

Przed świętami mieliśmy sporo spotkań towarzyskich z naszymi przyjaciółmi, którzy przyjechali do Polski na święta. Na jedno z takich spotkań upiekłam sernik red velvet. Pomysł połączenia słodkiego i wilgotnego czerwonego ciasta i śmietankowego serka chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. Nie jest to dietetyczne ciasto - pełno w nim cukru i tłuszczu.. no i dlatego jest takie pyszne.




ciasto red velvet:


1 1/2 szklanki mąki
3/4 szklanki cukru
1 łyżka kakao
1/2 łyżeczki soli
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 jajka
1/2 szklanki oleju
1 szklanka maślanki
cukier waniliowy
barwnik czerwony

Mokre składniki mieszamy w misce i wsypujemy sypkie, które wymieszaliśmy wcześniej w drugiej misce. Mieszamy energicznie i wlewamy to tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy około 30 minut w 180 stopniach. Studzimy. Odcinamy wierzchnią warstwę i łamiemy na małe okruszki - to będzie nasza czerwona posypka.

Kiedy ciasto się piecze i studzi, robimy masę serową.

masa serowa:

 1 kg sera z wiaderka ( Piątnica, lub Delfiko)
1/2 - 3/4 szklanki cukru pudru
3 żółtka
2 łyżki soku z cytryny
200 g masła
3 łyżeczki żelatyny rozpuszczone w 70ml  gorącej wody

Masło ucieramy z cukrem na puszysta masę i dodajemy żółtka, a potem ser. Na koniec sok z cytryny i żelatynę. Odstawiamy do lodówki. Tężęjącą masę wylewamy na spód ciasta i posypujemy okruszkami. Schładzamy przez noc w lodówce.
Smacznego!

Dzidziuś w kapuście

Moja koleżanka jest przy nadziei, co w dzisiejszym tłumaczeniu znaczy, że zaszła w ciążę. Postanowiłam upiec dla niej torcik, aby mogła poświętować z bliskimi ten cudowny moment, kiedy kobieta dowiaduje się, że nosi pod sercem dziecko. To naprawdę cudowny okres, wsłuchiwania się w swoje ciało,  dogadzania sobie, pozwalania, aby inni się troszczyli i rozpieszczali o przyszła matkę.
To kruchy miodowy torcik, przełożony powidłami śliwkowymi.


Miodowe serduszka

Moje dzieciaki kochają ciasteczka. Kiedy wyciągam foremki i  potrzebne produkty zbiegają się wciągając zapachy i pytając:
 - Co będziesz piekła?
Jak jestem w dobrym humorze, to odpowiadam zgodnie z prawdą, ale czasami, kiedy mam dość ich 100 tysięcy pytań na minutę, zbywam ich stwierdzeniem, że robię pierogi i uciekam w moją ciasteczkowo-babeczkowo-ciastową krainę odstresowania. Nie wiem, czy oglądaliście serial "Chirurdzy" , gdzie jedna z głównych bohaterek straciła swojego ukochanego. Przez następnych kilka tygodni jej życie składało się z jajek, cukru, masła i mąki. Piekła do upadłego przez kilka tygodni. Kiedy już nikt w promieniu 2 kilometrów nie mógł patrzeć na babeczki, powiedziała : DOŚĆ! Żałoba dobiegła końca. Ja w chwilach stresu mam podobnie - zaczynam piec.. piec..piec.... Jak już padam z nóg, stres ucieka. Serduszka miodowe nie powstały jednak w stresie. Upiekłam je dla moich kochanych dzieciaczków, które zawsze szukają czegoś słodkiego po obiedzie, a po co kupować, skoro można upiec? Słodkie, pachnące miodem ciasteczka - idealne do popołudniowej kawki czy herbatki.


miodowe ciasteczka:

3 szklanki mąki
250 g margaryny lub masła
1 szklanka cukru
2 jajka
1 łyżeczka sody oczyszczonej
3 łyżki stołowe miodu

Z podanych składników zagniatamy elastyczne ciasto i schładzamy przez godzinę w lodówce. Wykrawamy foremkami kształty i pieczemy na natłuszczonej blaszce przez 15-20 minut w temp. 180 stopni.
Smacznego!

Drożdżówka pomarańczowa

Przeczytałam na  portalu www.pomyslodawcy.pl ciekawy pomysł na urozmaicenie drożdżówki. Proponowali obłożyć bułę drożdżowa plasterkami pomarańczy i tak ją upiec. Miało to pomóc zachować świeżość przez dłuższy czas i nadać ciekawego posmaku. Poszłam nieco dalej i zaszalałam na pomarańczowo. Efekt super! Aromatyczna i pomarańczowa buła drożdżowa - najlepsza na świeżo, a później z masełkiem i marmoladą pomarańczową. Pychota.

 drożdżówka pomarańczowa:

1/2 kg mąki
50g drożdży
2 łyżki masła
1/2 szklanki cukru
3 jajka
1 1/2 szklanki mleka (lub troszkę więcej)
2 łyżki kandyzowanej skórki pomarańczowej
3 pomarańcze
bułka tarta

Drożdże mieszamy z 1/2 szklanki ciepłego mleka i 1/2 łyżeczki cukru i odstawiamy, aby zaczyn wyrósł. Dodajemy przesianą mąkę, cukier, jajka, skórkę pomarańczową i na koniec roztopione masło. Wkładamy do wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułka tartą keksówki i odstawiamy do wyrośnięcia. Pomarańcze obieramy razem z błonkami - jak jabłko i kroimy na plasterki. Wyrośniętą bułę posypujemy lekko bułką tartą i obkładamy plasterkami pomarańczy. Powinny zachodzić na siebie, bo podczas rośnięcia się rozjeżdżają. Pieczemy około 30-40 minut w  temperaturze180 stopni.
Smacznego!

Zupa krem z brokuła

Zupkę tą jadłam po raz pierwszy u kuzynki męża i zachwyciła mnie dogłębnie. Sęk w tym, że tylko mnie. Nikt z mojej rodzinki nie palił się do zielonej brei z brokuła i moje zachęty i zapewnienia o cudownym smaku nie przynosiły efektu. Po kilku razach, kiedy gotowałam ją właściwie tylko dla siebie, moja córcia w niej zasmakowała.
Wczoraj, kiedy byłyśmy na babskim wypadzie do ciucholandu ( ja z córkami) i robiłyśmy jeszcze szybkie zakupy w spożywczaku, zaproponowałam jej:
 - Córcia, a może jutro sobie zrobimy brokułową. Kubek i reszta będą mieli resztki rosołu, a my sobie zjemy zielopuchę, co ty na to?
- No pewnie.
- No to pakuj brokuła do koszyczka.
No i dzisiaj, kiedy w końcu się obudziłam po odsypianiu 4 pierwszych zmian,( kiedy musiałam wstawać o 4.40 i nie miałam okazji odespać po południu - nota bene spałam 10 godzin i nie powiem, żebym się wyspała), wzięłam się za gotowanie. Wyszła pyszna i musiałam się powstrzymywać od ciągłego próbowania, bo nie było jej dużo. Zamarzyło mi się, żeby podać ją z prażonymi płatkami migdałowymi, ale nie miałam ich.
 - Kubuniu - zawołałam synusia, który wrócił już ze szkoły - poszedłbyś do sklepu kupić mi płatki migdałowe?
 - A co to są płatki migdałowe, mamusiu?
No i od czego jest wujek google. Wpisałam w wyszukiwarce płatki migdałowe i po chwili pojawiła się cała strona zdjęć. Nadchodzi nowa era. Pokazałam mu i wyjaśniłam, że może być innej firmy, niż te na zdjęciu.
 - Kup po prostu najtańsze, dobrze?
 - Dobrze mamusiu.
 - No i możesz sobie jeszcze kupić Big Milk'a - zaproponowałam.
 - Super! - krzyknął i w podskokach pobiegł do sklepu.
Kiedy wróciła  moja lubiąca brokułową córcia, zaserwowałam jej talerz pysznej zupki z płatkami migdałowymi, co skwitowała mruknięciem:
 - Mmmm.. i jeszcze płatki...
 - Smakuje ci?-  zapytałam
 - Pyszna. - powiedziała i i uznajcie to jako najlepszą rekomendację.

zupa z brokuła:

1 brokuł
1 marchewka
15 cm pora
1 łodyga selera naciowego
2 łyżki masła
2 ząbki czosnku
1 łyżka przyprawy Vegeta
sól
pieprz
3 szklanki wody
3 łyżki słodkiej śmietanki 12 %
prażone płatki migdałowe

Marchew ścieramy na tarce, seler, czosnek i por kroimy w talarki i wszystko podsmażamy na maśle przez 10 minut, uważając, by się nie przypaliło. Dodajemy pokrojonego w małe kawałki brokuła (razem z łodygami) i zalewamy gorącą wodą. Gotujemy do miękkości i blendujemy na gładko. Doprawiamy do smaku śmietanką i przyprawami.
Podajemy z prażonymi migdałami lub z kleksem śmietany, posypane żółtym serem, lub jak kto lubi.

Smacznego!

Torcik na 18-kę 

Najbliższa przyjaciółka mojej starszej córci właśnie skończyła 18 lat. Zostałam poproszona o zrobienie urodzinowego tortu. W środku miał być tęczowy (przepis podawałam wcześniej) a na zewnątrz ozdobiony kremowymi różyczkami. Trochę roboty z nim było... na powiem, że nawet dużo. Wysiłki wynagrodziły mi komentarze gości, o których opowiadała mi córcia, która była na imprezie. Następny tort urodzinowy w mojej rodzince, to właśnie "osiemnastkowy" najstarszej córci - a ona jak zwykle nie ma zielonego pojęcia co chce. Taka już jest.. Kiedyś, jak byłam z córkami w odwiedziny u mojej mamy w USA, dziadkowie zabrali swoje wnuczki, zaraz po przylocie, do sklepu z zabawkami - takie dziadkowe przekupstwa, wiecie, rozumiecie... :) No i stanęło to moje dziewczę, przed ścianą pełną lalek Barbie i się rozpłakało. Młodsza córcia już stała z wybraną lalką w ręku a starsza pogrążała się w czarnej rozpaczy - bo jak tu wybrać ze 100 lalek to JEDNĄ! Szybko ściągnęłam z półki 3 pudełka z lalkami podobnymi do tej, które wybrała młodsza i kazałam wybrać jedną.Tu już poszło łatwiej i po kilku minutach szczęśliwa ściskała pod pachą pudełko z plastykową lalką. No, ale z tortami nie pójdzie tak  łatwo. Ja już ją męczę o to, jak ma wyglądać jej tort, od jakiś 3 miesięcy... a ona dalej nie jest zdecydowana. Masakra!


A tak wyglądał w środku...





Torcik urodzinowy Kubeczka

Końcem marca miałam powtórkę z rozrywki, czyli urodziny drugiego syneczka. W tym roku zażyczyli sobie osobne imprezy. Nie powiem, że to mnie ucieszyło. Rozumiecie chyba - 2 torty, 2 dni pieczenia, 2 razy więcej chipsów i innego badziewia, 2 razy więcej gości i 2 razy więcej hałasu - czyli to, co lubię najbardziej. :) Kubeczek, podobnie jak jego starszy brat, zrobił listę z planem całych urodzin. Tort miał już zaplanowany od stycznia, kiedy robiłam torcik dla mojej dawnej przyjaciółki-  z wafelkami  Kit-Kat i orzeszkami M&M's. Strasznie mu się taki torcik podobał. Więc zrobiłam. Miałam akurat dzień wolny od pracy, więc piekłam i piekłam. Robiłam też tort na 18-kę przyjaciółki mojej córki, więc pracy po uszy. Torcik dla Kubusia był czekoladowy z masą śmietankową zabarwioną barwnikami i dodatkowo przełożony czerwonym biszkoptem. Wiem, wiem dużo tych barwników, ale urodziny są raz w roku i od  takiej ilości sztuczności na pewno ADHD nie dostaną. Wszyscy goście byli zachwyceni, bo dzieci kochają kolorowe rzeczy, które można zjeść!