Urodzinowy torcik Minecraft

Mój kochany synek skończył 21 marca 10 lat! Ludzie jak to szybko minęło. Jeszcze niedawno uczył się chodzić i mówić, a tu już"dwucyfrówka" na torcie! Ponieważ jest on życiowym i wielkim "planerem", miał wszystko odnośnie swoich urodzin zaplanowane i spisane na długie miesiące przed imprezą. Zażyczył sobie tort z gry komputerowej Minecraft, której jest fanem od kilku ładnych lat. Smak oczywiście też jest pod specjalne zamówienie: czekoladowy z masą czekoladową. Tym razem postawiłam na szybkość, ponieważ impreza odbywała się podczas moich pierwszych zmian w pracy, więc nie miałam dużo czasu na szaleństwa kuchenne. Zrobiłam zwykły biszkopt czekoladowy i kupiłam czekoladowy krem z Dr.Oetkera i poszłam na łatwiznę. No, może nie do końca, bo ozdobienie tortu do inna sprawa i wcale nie taka łatwa. Wymyślił sobie, żebym zrobiła jego "skina", czyli ludzika z gry, w którego on się wciela. Paskudne to to jest, no ale czego się nie robi dla synusia.Tort podobał się kolegom i o dziwo nawet nie pozostawiali na talerzykach dużo resztek. A Kubeczek robił mi reklamę i mówił wszystkim kolegom, że ja robię takie fajne torty i można je u mnie zamówić za pieniądze, i że jak chcą to da im mój numer. Normalnie mam małego menadżera :). Słodki jest ten mój Kubeczek.


Pan cakes z żurawiną

Ostatnio zamiast zupki na obiad zrobiłam dzieciakom amerykańskie naleśniki. Czasami mam już dość wymyślania jaką zupę im ugotować, tak aby wszystkim smakowała. Więc poszłam na łatwiznę i zrobiłam coś, co lubią wszyscy - placuszki, naleśniki, pan cakes - każdy inaczej to nazywa. Zrobiłam kilka w wersji żurawinowej w ramach urozmaicenia. Pyszne wyszły. Super na śniadanie lub słodki podwieczorek.



pan cakes:

4 jajka
2 szklanki maslanki
1/3 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 - 3 szklanki mąki
1/2 szklanki posiekanej żurawiny

Z podanych składników ( oprócz żurawiny) mieszamy w misce lejące ciasto. Powinno być konsystencji śmietany. Smażymy placki na małej ilości oleju i kiedy pojawią się bąbelki, posypujemy żurawiną i przewracamy na drugą stronę. Można posypac cukrem pudrem.
Smacznego!

Tort dla Kasi

Córka mojej dobrej znajomej skończyła właśnie 25 lat i z tej okazji powstał ten tort. To naprawdę wyjątkowa młoda osóbka. Byłam świadkiem jej dorastania, w którym uczestniczyłam jako nauczyciel Szkółki Niedzielnej i mogę powiedzieć jedno: to cudowne Boże stworzenie, pełne poświęcenia i gorliwości i myślę, że zajmuje w sercu Boga szczególne miejsce. Tort pokazuje "rozdarcie" Kasi pomiędzy dwoma krajami, które są jej bliskie: Polska, gdzie mieszka jej ukochana rodzina i Holandia, gdzie rozpoczęła swoje dorosłe życie. W środku jest brzoskwiniowy krem budyniowy i mus brzoskwiniowy na cytrynowym biszkopcie.



Tort na powitanie 

Nasz kochany sąsiad pojechał za przysłowiowym "chlebem" za Odrę. Takie czasy, że ludzie, żeby zarobić na utrzymanie rodziny muszą jechać za granicę, chore, ale takie są realia życia w Polsce. W każdym razie przyjechał na 2 dni, stęskniony za swoją żoną i dziećmi, a oni na jego powitanie zamówili tort. Napis brzmi: witamy pracownika budowlanego i kafelki - niewprawnie położone przeze mnie. Sąsiad takiej fuszerki nigdy nie odstawia jak ja! Jak on kładzie kafelki, czy cokolwiek robi to super jest - niemiecka precyzja normalnie! W końcu niemiecki pracodawca go docenia - jego i jego pracę. Tort był owocowy - z brzoskwiniowym i truskawkowym musem.

 

Zapiekanka makaronowa bolognese

Widziałam jakiś czas temu ciekawą inspiracje na zapiekankę makaronową. Nie było przepisu, tylko zdjęcia. Postanowiłam zrobić coś takiego mojej kochanej rodzince. Nawet udało mi się przemycić trochę warzyw! Wszystkim smakowało. Jedyne, co bym zmieniła, to kształt makaronu. Na zdjęciach były rurki, dokładnie takie, jakich użyłam, ale lepiej byłoby znaleźć jakieś szersze rurki, aby farsz mógł wejść do wnętrza rurek. Wprawdzie wciskałam łyżką ile się dało, jednak większość sosu była na makaronie. Oczywiście to nie wpływa na smak, który okazał się wyśmienity. Polecam, jako ciekawą i smaczną alternatywę podawania makaronu z sosem.


 Co potrzebujemy?

600 g makaronu, ugotowanego na pół twardo:


 sos pomidorowy z mięsem i warzywami:

1 łodyga selera naciowego
1 marchewka
1 cebula
1/2 kg mięsa mielonego
2 opakowania fix-u do sosu bolognese
1 łyżka oleju

Warzywa kroimy w małą kostkę i smażymy na łyżce oleju, dodajemy mięso i jeszcze chwilę dusimy, potem dodajemy fix rozrobiony w wodzie, wlewamy do mięsa z warzywami i jeszcze dusimy.  Doprawiamy do smaku.

Wysmarowaną tłuszczem formę do tarty...


wykładamy równo rurkami makaronowymi.. trochę to trwa, ale jest fajna zabawa. :)


Polewamy  makaron przygotowanym sosem wciskając go do wnętrza rurek.


Potrzebujemy jeszcze:
15 dag sera żółtego, który ścieramy na tarce i posypujemy zapiekankę.




Teraz wkładamy do piekarnika na jakieś 1/2 godziny (190 stopni) i serwujemy rodzince, która zapewne krąży już wokół piekarnika i zastanawia się co tak ładnie pachnie.






Serwujemy z sezonową zieloną sałatą, pieczywem czosnkowym, lub po prostu wcinamy samą zapiekankę.
Smacznego!

Jogurtowiec z galaretką

Brak czasu z jednoczesnym łakomstwem skutkuje nowymi pomysłami. W zeszła sobotę miałam prace na druga zmianę więc rano - po wstaniu z łóżka, śniadanku i ogarnięciu się zostało mało czasu, żeby coś upichcić do niedzielnej kawki. Postawiłam na szybkie jogurtowe ciasto. Zrobiłam je na upieczonym biszkopcie, ale równie dobrze będzie smakować z gotowym blatem biszkoptowym (wersja bez piekarnika). Po robieniu tortu na zamówienie zostało mi trochę truskawek i brzoskwiń, którymi postanowiłam wzbogacić jogurty, ale to można pominąć. Tak łatwe, że nawet niewprawny w kuchni amator sobie z nim poradzi.



biszkopt:

3 jajka
3 łyżki cukru
3 łyżki mąki
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
1/3 łyżeczki octu
2 łyżki oleju

Białka ubijamy z cukrem na sztywno, dodajemy żółtka, mąkę, proszek ocet i na końcu olej. Pieczemy w wysmarowanej tłuszczem tortownicy przez około 15-20 minut w 180 stopniach. Studzimy.

masy jogurtowe:

500 ml jogurtu truskawkowego
galaretka truskawkowa
500 ml jogurtu brzoskwiniowego
galaretka brzoskwiniowa
opcjonalnie owoce

ponadto:

2 galaretki truskawkowe(zrobić wg instrukcji na opakowaniu)
10-12 truskawek

Galaretkę rozpuszczamy w 1/2 szklanki wody. Brzoskwiniowa dodajemy do jogurtu brzoskwiniowego, a truskawkowa do truskawkowego (opcjonalnie można dodać pokrojone owoce). Wylewamy tężejącą masę na wystudzony biszkopt. najpierw truskawkową i schładzamy, potem brzoskwiniową i schładzamy, kroimy truskawki na kawałki i układamy na masie, zalewamy 2 galaretkami truskawkowymi. Schładzamy w lodówce.
Smacznego!

Beza z lemon custard

Angielski cytrynowy krem - lemon custard kusił mnie już od dawna. Zastanawiałam się jak może taki jajeczno-cytrynowy krem smakować. Ponieważ "musiałam"  :)))) zrobić blaty bezowe, bo zostało mi duuużo białek( nawet sama nie wiem skąd), to nadarzyła się okazja na zrobienie tego cytrynowego kremu. Przepis mówi o jajkach, cytrynach, cukrze i maśle, ale ja nie chciałam tłustego kremu więc z masła zrezygnowałam. Wyszło superacko, kwaskowato i jedwabiście. Cudowna kwaskowatość równoważyła słodycz bezowych blatów. Jedyny mankament tego wypieku, to niemożność ładnego pokrojenia. My jedliśmy to po prostu jako kupkę bezowych okruchów z cytrynowym kremem. Nie wpływa to oczywiście na smak, ale zdecydowanie muszę coś wymyślić innego jak będę chciała to podać gościom. Rodzinka mi wybaczyła i zjadła... :)


beza:

1 szklanka białek
1 szklanka cukru

Ubijamy białka stopniowo dodając cukier. Za pomocą rękawa cukierniczego robimy na natłuszczonym pergaminie 3 jednakowe blaty bezowe i suszymy je w temperaturze 100 stopni przez około 1 1/2 godziny.

krem:

sok z 4 cytryn
otarta skórka z jednej dużej cytryny
4 jajka
1 szklanka cukru

W kąpieli wodnej ubijamy jajka z cukrem i z sokiem aż uzyskają konsystencję kremu. Trwa to około 10-12 minut ciągłego mieszania. Ostudzić w lodówce.

Blaty bezowe przekładamy kremem i ozdabiamy plasterkami cytryny.
Smacznego!


Szarlotka z cytrynową nutą

No i przyszedł czas na wypróbowanie nowego piekarnika. Postawiłam na szarlotkę: kruche ciasto, jabłuszka i delikatna pianka na wierzchu - czyli to co mój mężuś lubi najbardziej, no może bez tej pianki, bo jemu wystarczyłoby tylko kruche ciasto i jabłka. No i piekło się fajnie, ale się przypaliło trochę..spód. Niby piekłam tyle samo, co w starym piekarniku, ale każdy trochę inaczej piecze więc muszę go "wyczaić". Oczywiście mojemu mężusiowi w ogóle nie przeszkadzało, że ciasto się przypiekło i powiedział, że jest bardzo dobre. No i chyba wyszło dobre, dodatek kisielu do jabłek sprawił, że nie ściemniały i miały ciekawy posmak, a skórka cytrynowa, którą posypałam wierzch ciasta, wydobyła cudowny aromat. Podsumowując - bardzo udana modyfikacja, wariacja czy jak ją tam zwą popularnego przepisu na szarlotkę. Polecam. :)


 szarlotka:

600 g mąki
1 szklanka cukru pudru
250 g margaryny lub masła
1 jajo + 2 żółtka
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
cukier waniliowy
2 łyżki gęstej śmietany

Z podanych składników zagniatamy kruche ciasto i schładzamy przez godzinę w lodówce.

ponadto:

2 kg jabłek
kisiel cytrynowy
4 białka
4 łyżki cukru pudru
otarta skórka z  dużej cytryny
tłuszcz do posmarowania blachy
bułka tarta

Ciasto dzielimy na dwie części (1/3 i 2/3) i mniejszą chowamy do zamrażarki. Jabłka obieramy,  ścieramy na tarce i mieszamy z proszkiem kisielu. Białka ubijamy z cukrem.
Na dno wysmarowanej tłuszczem i posypanej bułką tartą ( lub wyłożonej papierem) blaszki wałkujemy ciasto i posypujemy bułką tarta, aby wchłonęła wilgoć z jabłek. Na to jabłka, ubita piana i na to wszystko ścieramy na tarce ciasto z zamrażarki i równomiernie posypujemy pianę. Na koniec ciasto posypujemy skórką cytrynową i wkładamy do piekarnika. Pieczemy około 30-4- minut w temperaturze 180 stopni.
Smacznego!!


Faworki

Dzisiaj podaję przepis na pyszne i chrupiące faworki, o które całe "tłustoczwartkowe" popołudnie żebrały dzieci. Na następny dzień zostało kilka sztuk ( a to tylko dlatego, że były jeszcze pączki) i na śniadanie oczywiście były faworki. Zanim wstałam po odsypianiu nocki, nie został ani jeden. :)
Na zdjęciu mój mały pomocnik i koooopa faworków, które kocha.



faworki:

1 szklanka mąki
3 żółtka
szczypta soli
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki śmietany
50 ml wódki
olej do smażenia

Mąkę łączymy z solą i proszkiem i dodajemy żółtka, śmietanę i wódkę i wyrabiamy dokładnie ciasto. Wałkujemy cieniutko, używając jak najmniej mąki do podsypywania - na grubość około 1/2 cm i wycinamy podłużne romby. Na środku każdego robimy nacięcie i przeciągamy jedną stronę rombu przez dziurkę. Smażymy na złoto na rozgrzanym oleju i posypujemy obficie cukrem pudrem - pamiętając, że w cieście nie ma cukru.
Smacznego!

Pączki z dziurką  na tłusty czwartek

W tłusty czwartek nie miałam jeszcze podłączonego piekarnika, ale i tak nie zamierzałam piec, tylko smażyć... Miałam wolny dzień od pracy więc postanowiłam zrobić faworki i pączki dla mojej kochanej rodzinki. Poprosiłam o pomoc w przygotowywaniu mojego najmłodszego synka, który od rana snuł się po mieszkaniu jęcząc, że mu się nudzi. Ferie zimowe w tym roku nie powinny się nazywać "zimowe" tylko "wiosenne". Dzieciaki nie pojeździły na sankach, nie ulepiły bałwana, nawet nie wyciągnęliśmy spodni na śnieg i nowiuteńkie z metkami leżą w pawlaczu. Dobrze, że mężusiowaty miał urlop podczas drugiego tygodnia ferii i zabierał narybek ( czyli chłopaków) codziennie na basen kryty. Pływali już na całkiem głębokiej wodzie i to całą długość basenu, oczywiście przy asyście taty - to tak dla uspokojenia, gdyby to czytała moje mamusia. :)
Wracając do pączków, to rano jak oni pojechali na basen to zagniotłam sobie ciasto i jak wrócili zagoniłam synka do pomagania. Zaopatrzył sie w fartuszek, wymył łapki i z uśmiechem na twarzy powiedział:
 - To w czym ci mogę pomóc mamusiu?
Razem wycinaliśmy pączki i układaliśmy do wyrośnięcia na blaszce oraz wywijaliśmy faworkowe ciasto. Przy gorącym oleju to pracowałam sama, bo bałam się, że się może poparzyć, ale z zaciekawieniem zaglądał jak pączki i faworki pływają w złocistym oleju i przypiekają się na złoto-brązowo. Jak już skończył "pudrować" faworki i ułożył piramidkę i zaczął degustować nasze produkty powiedział:
- Mamuś.. tłusty czwartek to najlepszy dzień w roku!
I jak tu go nie kochać!

 pączki:

750 g mąki
80 g cukru
3 duże jajka
1 opakowanie suchych drożdży ( 7 g)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżki rumu
szczypta soli
1/2 kostki ( 125g) margaryny Kasi "maślany smak"
1 szklanka ciepłego mleka

Mąkę mieszamy z drożdżami, proszkiem i cukrem i dodajemy ciepłe mleko, sól, roztrzepane jajka i rum. Na koniec dodajemy roztopioną, ciepłą margarynę i zagniatamy ciasto. Odstawiamy do wyrośnięcia na przynajmniej godzinę. Potem wałkujemy na grubość około 1 1/2 cm i wykrawamy pączki z dziurką. Smażymy w głębokim oleju i ozdabiamy według uznania. U mnie polewa z roztopionych czekolad z nadzieniem toffi i posypką cukrową. Po wycięciu dziurek powstały małe kółeczka, z których usmażyliśmy urocze małe pączusie i  posypaliśmy cukrem pudrem.
Smacznego!