Gwiazda drożdżowa z nutellą


Niedawno w necie widziałam super pomysł na wypiek drożdżowy - w kształcie gwiazdki. Zdjęcie było z włoskiej strony i nie było przepisu, ale przecież chodzi o pomysł. Wykorzystałam swoje ciasto drożdżowe i zrobiłam to cudeńko mojej rodzince do popołudniowej kawki. Wszyscy byli zachwyceni zarówno wyglądem jak i smakiem.


ciasto drożdżowe:

1/2kg maki
5 dag drożdży świeżych
1/2 szklanki cukru
3 jajka
2 łyżki roztopionego masła
1  szklanka ciepłego mleka
1 jajko do posmarowania
nutella


* ponieważ pojawiły się komentarze, że w przepisie jest za dużo mleka,  przeanalizowałam go jeszcze raz i zrobiłam ciasto. Przyznaje się! Za dużo mleka. Trzeba dać jedną szklankę, może ciut więcej  więc poprawiam przepis i przepraszam wszystkich, których naraziłam na straty składników. Wybaczcie.

Z drożdży i niewielkiej ilości mleka robimy zaczyn i odstawiamy na 15 minut. Potem dodajemy resztę składników i zarabiamy ciasto. Odstawiamy. Po podwojeniu objętości wyrabiamy jeszcze raz i wałkujemy na trzy, równe  placki.



smarujemy jeden placek nutellą....






zakrywamy drugim i znowu smarujemy i na to ostatni placek. Sklejamy brzegi dociskając je widelcem...


Kroimy na 16 części, zostawiając w środku nie do końca nacięte kółeczko...



wywijamy po dwa ramiona na zewnątrz ( 2 obroty) i sklejamy na końcu..


 postępujemy tak, aż utworzy się gwiazdeczka...


smarujemy ją rozmąconym jajkiem i pieczemy w temperaturze 180 stopni przez pół godziny.
Smacznego!


Tort dla księżniczki 

Nie udało mi się pospać wczoraj po nocce.  O 7.30 obudziła mnie córka pytając zdziwiona, czy nie wyprawiamy Pawełka do szkoły? Ale się zerwałam! W 10 minut  synek był ubrany, miał spakowane śniadanie i z bułką w ręce maszerował do szkoły. Więc udałam się na dalszy spoczynek i odpoczynek. O 10.00 obudził mnie telefon, dzwonił  pan i pyta czy ja piekę torty. A ja mu na to, że to pomyłka. I już miałam odkładać słuchawkę, jak on, że to niemożliwe, bo u mnie zamawiał już tort. I wtedy się obudziłam, bo dopiero do mnie dotarło, że to się dzieje naprawdę. No i po spaniu. Pan wprawdzie przeprosił, że mnie obudził, no ale musiałam wysłuchać zamówienia i postarać się wszystko jeszcze zapamiętać, bo nie trzymam notatnika pod poduszką w sypialni. Tort miał być na jutro - czyli na wtorek.... mało czasu. Różowy z księżniczką i tygryskiem leżącym u jej stóp i 20 różyczek i 20 świeczek. Jakiś romantyk normalnie... No i dzisiaj od rana pichciłam i lepiłam i piekłam i cudowałam. I wyszło takie cudo: czekoladowo- śmietankowo-karmelowe, ozdobione czekoladą plastyczną...



Ciasto czekoladowe z jabłkami i masą kokosową

Do niedzielnej kawki upiekłam pyszne ciasto, które już od jakiegoś czasu kusiło mnie z bloga "Arabeska Waniliowa", który czytuję i szukam tam kulinarnych inspiracji. Połączenie  kruchego, czekoladowego ciasta i kokosowej masy wydawało mi się spełnieniem deserowych marzeń mojego mężusia. Ciasto jest przepyszne! Już wiem, jakie ciasto zrobię na święta.. :) Oryginalny przepis znajdziecie tutaj, bo ja swój nieco zmieniłam. Przede wszystkim dałam więcej jabłek, niż w oryginale i więcej jajek. Ciasto jest pyszne i wilgotne, naprawdę godne polecenia.


ciasto czekoladowe:

1/2 kg mąki
1/2 szklanki cukru pudru
6 żółtek
250g margaryny
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka śmietany
3 czubate łyżki ciemnego kakao

Zagniatamy kruche ciasto i dzielimy je na dwie części. Jedną wkładamy do zamrażarki, a drugą wyklejamy blaszkę, którą wykładamy papierem do pieczenia.

masa kokosowa:

200g wiórek kokosowych
1 szklanka cukru
6 białek
1 szklanka  gęstej, kwaśnej śmietany
1 budyń waniliowy (proszek)
kilka kropli aromatu waniliowego

Białka ubijamy z cukrem na sztywno i dodajemy proszek budyniowy. Potem wiórki, śmietanę i aromat.

ponadto:


2 kg jabłek
3 łyżki cukru (opcjonalnie)
3 łyżki soku jabłkowego lub wody

Jabłka obieramy i kroimy na małe kawałeczki i przez chwilę dusimy razem z sokiem.


Na ciasto ciemne wykładamy połowę uduszonych jabłek, na to masa kokosowa. Na wierzch masy delikatnie łyżką wykładamy drugą połowę jabłek i ścieramy ( na dużych oczkach tarki) na to ciasto czekoladowe z zamrażarki. 
 Pieczemy około 1 godziny w 180 stopniach.
Smacznego!


Ciasto:
- 500 g mąki
- 1/2 szkl. cukru pudru
- 5 żółtek
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 250 g masła lub margaryny
- 2 łyżki ciemnego kakao
- 1 łyżka śmietany

Masa kokosowa:
- 200 g wiórków kokosowych
- 5 białek
- 1 szkl. cukru
- 1 torebka budyniu śmietankowego
- 1 szkl. gęstej, kwaśnej śmietany
- odrobina aromatu waniliowego

Poza tym:
- 1 kg jabłek*
- 3 łyżki cukru
- 3 łyżki wody




Jabłka umyć, obrać, pokroić na małe kawałeczki, wrzucić do garnka, wlać wodę i "gotować"  pod przykryciem, aż zmiękną (nie muszą się rozpaść, nawet lepiej, żeby część pozostała w całości). Następnie garnek odkryć, wsypać cukier i podgrzewać jeszcze kilka minut, żeby płyn odparował. Odstawić do wystygnięcia.

Mąkę wymieszać z cukrem pudrem, proszkiem do pieczenia i kakao, następnie posiekać z masłem, dodać żółtka, śmietanę i zagnieść jednolite ciasto. Podzielić na dwie równe części - jedną wyłożyć do blaszki (23 x 33 cm) wyścielonej pergaminem, a drugą włożyć do zamrażalnika na około pół godziny.

Białka ubić, stopniowo dodając cukier i ubijać, aż się rozpuści. Wsypać proszek budyniowy i jeszcze chwilę ubijać. Dodać śmietanę, aromat waniliowy i wiórki kokosowe, dokładnie wymieszać.

Ciasto w blaszce posmarować połową masy jabłkowej (może być jeszcze ciepła), następnie rozprowadzić równomiernie masę kokosową, a na wierzch delikatnie wyłożyć łyżeczką resztę masy jabłkowej. Całość posypać startym ciastem kakaowym (z zamrażalnika). Piec w temp. 180 st. C przez 50-60 minut (piekłam z termoobiegiem - tylko dolna grzałka, w temp. 165 st.C).
- See more at: http://arabeskawaniliowa.blogspot.com/2013/08/kakaowe-ciasto-z-kokosem-i-jabkami.html#sthash.Sxb66tJr.dpuf
Ciasto:
- 500 g mąki
- 1/2 szkl. cukru pudru
- 5 żółtek
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 250 g masła lub margaryny
- 2 łyżki ciemnego kakao
- 1 łyżka śmietany

Masa kokosowa:
- 200 g wiórków kokosowych
- 5 białek
- 1 szkl. cukru
- 1 torebka budyniu śmietankowego
- 1 szkl. gęstej, kwaśnej śmietany
- odrobina aromatu waniliowego

Poza tym:
- 1 kg jabłek*
- 3 łyżki cukru
- 3 łyżki wody




Jabłka umyć, obrać, pokroić na małe kawałeczki, wrzucić do garnka, wlać wodę i "gotować"  pod przykryciem, aż zmiękną (nie muszą się rozpaść, nawet lepiej, żeby część pozostała w całości). Następnie garnek odkryć, wsypać cukier i podgrzewać jeszcze kilka minut, żeby płyn odparował. Odstawić do wystygnięcia.

Mąkę wymieszać z cukrem pudrem, proszkiem do pieczenia i kakao, następnie posiekać z masłem, dodać żółtka, śmietanę i zagnieść jednolite ciasto. Podzielić na dwie równe części - jedną wyłożyć do blaszki (23 x 33 cm) wyścielonej pergaminem, a drugą włożyć do zamrażalnika na około pół godziny.

Białka ubić, stopniowo dodając cukier i ubijać, aż się rozpuści. Wsypać proszek budyniowy i jeszcze chwilę ubijać. Dodać śmietanę, aromat waniliowy i wiórki kokosowe, dokładnie wymieszać.

Ciasto w blaszce posmarować połową masy jabłkowej (może być jeszcze ciepła), następnie rozprowadzić równomiernie masę kokosową, a na wierzch delikatnie wyłożyć łyżeczką resztę masy jabłkowej. Całość posypać startym ciastem kakaowym (z zamrażalnika). Piec w temp. 180 st. C przez 50-60 minut (piekłam z termoobiegiem - tylko dolna grzałka, w temp. 165 st.C).
- See more at: http://arabeskawaniliowa.blogspot.com/2013/08/kakaowe-ciasto-z-kokosem-i-jabkami.html#sthash.Sxb66tJr.dpuf
Ciasto:
- 500 g mąki
- 1/2 szkl. cukru pudru
- 5 żółtek
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 250 g masła lub margaryny
- 2 łyżki ciemnego kakao
- 1 łyżka śmietany - See more at: http://arabeskawaniliowa.blogspot.com/2013/08/kakaowe-ciasto-z-kokosem-i-jabkami.html#sthash.Sxb66tJr.dpuf

Tort rocznicowy

Niedawno miałam okazję zrobić kolejny tort dla koleżanki z pracy, a właściwie to dla jej brata, który obchodził swoją 5 rocznicę ślubu. To kolejny tort makowo-kokosowy, ozdobiony kremem śmietankowym z białą czekoladą i figurkami z czekolady plastycznej. Byłam taka zakręcona, że nie zdążyłam zrobić zdjęcia, poniższe mam dzięki uprzejmości koleżanki, która sfotografowała go, zanim został zjedzony. Trochę jestem ostatnio zakręcona.....



Ciasteczka drożdżowe i kilka rozważań teologicznych mego synka


Kiedy robię tort, zawsze mi zostają jakieś produkty, które koniecznie muszę wykorzystać. Po ostatnim torcie zostały mi żółtka, które wykorzystałam do zrobienia ciastek drożdżowych. Przepis mam od ponad 20 lat w zeszycie z przepisami i już nawet nie wiem skąd go wzięłam. Możliwe, że od mojej babci, bo przed i po tym przepisie są właśnie przepisy mojej babci, ale głowy sobie nie dam uciąć. :) W każdym razie bardzo intrygująco mi wyglądał, bo jak tu upiec kruche ciasteczka z drożdżowego ciasta... A jednak to możliwe. Zaraz po upieczeniu są mięciutkie, ale potem twardnieją i robią się jak kruche ciastka. Zrobiłam je na wizytę naszych ukochanych sąsiadów, z którymi już zaczynamy planować przyszłe wakacje... Siedzieliśmy sobie marząc o ciepłym morzu i zagryzaliśmy ciasteczka. Do herbatki jak znalazł.

Co do rozważań mojego synka, który już nie raz mnie zadziwił.... Mamy zwyczaj czytania  chłopcom codziennie wieczorem przed snem kilka historii biblijnych z Biblii dla dzieci. Tym razem padło na historię o nakazie Jezusa mówieniu o Dobrej nowinie wszystkim ludziom. Czytałam jak to Jezus nakazał swoim uczniom iść na cały świat i mówić ludziom o Jezusie i głosić im Ewangelię. Popatrzyłam na mojego młodszego synka i już widziałam, że coś tam przemyśliwuje...
 - Mamusiu... - zaczął swoim filozoficznym tonem...
 - Tak? - uśmiechnęłam się do niego.
 - Ale teraz to przecież nie ma już uczniów Jezusa... oni umarli, prawda?
 - Prawda kochanie, oni umarli.
 - No to kto opowiada ludziom o Jezusie?
 - No właśnie Kubuniu, to teraz zadanie wszystkich ludzi, tak jak w tej piosence: "Mów o Jezusie wszystkim ludziom..." - i zaśpiewałam im piosenkę, którą znałam jeszcze z mojego dzieciństwa. Mówi ona o tym, że gdziekolwiek jesteśmy mamy mówić ludziom o Jezusie, naszym życiem: kiedy chodzimy, kiedy wstajemy, pracujemy, bawimy się...
 - Ale mamusia, ja nie mogę cały czas mówić o Jezusie, bo jakbym odpowiadał na pytania pani w szkole... - odpowiedział mój śmieszny synek.
 - Wiem Kubuniu, chodzi o to, żeby ludzie widzieli w naszym postępowaniu, w tym co robimy i mówimy Jezusa...
 - Aha...- odpowiedział, choć nie wiem czy do końca zrozumiał o co mi chodzi. 

Innym razem czytałam o dniach przed ukrzyżowaniem i zatrzymałam się na modlitwie Jezusa w Ogrodzie Getsemane, kiedy modlił się aby Bóg oddalił od niego to, co na niego czekało... Zamknęłam Biblię ze słowami:
 - No ale Bóg miał inny plan. Jezus musiał umrzeć...
 - Głupi plan! - skwitował mój synek.
 - Dlaczego tak myślisz Kubuniu? - zapytałam.
 - No bo przecież Jezus nic złego nie zrobił i musiał umrzeć - powiedział.
 - To prawda, kochanie i właśnie dlatego my nie musimy umierać za nasze grzechy, bo Jezus za nie umarł. - odpowiedziałam.
 - Jak to? - zdziwił się.
 - Gdyby Jezus nie umarł za nas, każdy z nas musiałby ponieść karę za wszystkie grzechy, które zrobił i nikt z nas nie miałby szans na niebo... Dlatego Bóg zaplanował, że Jezus wykupi nas i kiedy przeprosimy Pana Boga za nasze grzechy to on już ich nie pamięta i nie musimy być za nie ukarani. Dlatego przepraszamy Jezusa za to, co złego uczyniliśmy, a On nam przebacza. Pomodlimy się teraz? - zapytałam/
 - Okej mamusiu.
Modlił się oczywiście o przebaczenie grzechów, robi to zawsze odkąd mieliśmy rozmowę o grzechach:
 - Mamusiu - zapytał kiedyś. - A jak się raz zgrzeszy to się idzie od razu do piekła?
 - A czemu o to pytasz - odpowiedziałam pytaniem na pytanie, żeby zyskać na czasie i mądrze mu na to odpowiedzieć.
 - No bo Paweł mi tak powiedział...
Patrzę na Pawełka, a on ma oczy pełne łez.
 - Bo ja tak myślałem - odpowiada.
Wzięłam ich obu na kolanach. 
- Nie, nie idziemy od razu do piekła jak zgrzeszymy, bo gdyby tak było, to by nikogo na świecie nie było.
- Jak to? -  zdziwili się obaj. 
- Wszyscy ludzie grzeszą i nie ma ani jednego bez grzechu, więc Bóg zesłał Jezusa, aby wykupił nas i nie musimy teraz ponosić kary za grzech, bo poniósł ją Jezus. Naszym zadaniem jest przeprosić za grzechy, które zrobiliśmy i starać się ich więcej nie robić.
  - To dobrze. - Powiedział Kuba i poszedł. A ja jeszcze chwile rozmawiałam z Pawełkiem, aby uspokoić jego obawy. To naprawdę cenne chwile w moim życiu, kiedy mówię moim synom o Bogu, mam nadzieję, że to kiedyś zaowocuje. 




ciasteczka drożdżowe:


3 szklanki mąki
3 dag drożdży
3 łyżki śmietany
3 łyżki cukru
250g margaryny
1 jajko
1 szklanka cukru kryształu

Mąkę siekamy z tłuszczem, dodajemy żółtka i drożdże rozpuszczone w śmietanie. Zagniatamy ciasto i dajemy na 3 godziny do lodówki. Urywamy po kawałku i bez podsypywania mąką wałkujemy na grubość 2 mm i wykrawamy serduszka. Smarujemy rozmąconym jajkiem i posmarowana stroną maczamy w cukrze. Układamy na blaszce wyłożonej papierem i pieczemy na złoto w 180 stopniach.
Smacznego!


 

Babeczki czekoladowe

Wczoraj zmodyfikowałam przepis na babeczki śmietankowe i  tak powstał przepis na  babeczki czekoladowe. Wyszły ekstra mięciutkie i mocno czekoladowe, naprawdę ekstra. Wszystkim moim koleżankom i kolegom z pracy bardzo smakowało, bo to właśnie dla nich powstały te słodkości. Fajne jest też to, że nie kleją się do papilotek i po 2 godzinach od upieczenia już całkiem odchodzą. Godne polecenia zarówno w wersji śmietankowej jak i czekoladowej, co kto lubi.



babeczki:



2 jajka
1 ½ szklanki mąki
½ szklanki cukru
1 szklanka śmietany gęstej 12-18 %
½ szklanki oleju
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 budyń czekoladowy (proszek)
100 g czekolady deserowej pokrojonej w kostkę
50 g czekolady białej roztopionej

Wszystkie mokre składniki mieszamy w jednej misce, a suche w drugiej. Łączymy niedokładnie, zostawiając niewielkie grudki. Jeżeli zbyt mocno zmieszamy, ciasto będzie twarde. Dodajemy czekoladę pokrojoną na kawałki i dajemy ciasto do papierowych papilotek do 2/3 wysokości. Pieczemy około 15-20 minut w temperaturze 190 stopni. Po wystudzeniu robimy szlaczki z białej czekolady.
Smacznego!

Kurczak curry z ananasem

Kiedyś moja przyjaciółka podzieliła się za mną swoim przepisem na kurczaka curry z ananasem.Nie wiem czy dobrze zapamiętałam przepis, ale wyszło przepysznie. Robiłam to danie już kilka razy i wcinali wszyscy aż miło! Lekko słodkawy sosik z pikantną nutą curry, pychota. Podajemy to z ryżem ugotowanym na sypko. Dodam tylko, że to naprawdę ekspresowe danie.


sos curry:

3 piersi z kurczaka
puszka ananasa w kawałkach
3 płaskie łyżeczki przyprawy curry
olej do smażenia
2 łyżki maki ziemniaczanej
1 łyżka maki pszennej
 ugotowany na sypko ryż

Piersi z kurczaka kroimy na kawałki i obsmażamy na oliwie, wlewamy do tego ananasa wraz z zalewą, przyprawę curry i dusimy chwilę. Obydwie mąki rozrabiamy w wodzie (około pół szklanki) i zagęszczamy sos. Jeżeli jest za gęsty, można dolać wody. Podajemy z ryżem.
Smacznego!

Tort boisko

Miałam niedawno zamówienie na tort w kształcie boiska do siatkówki. Nigdy takiego nie robiłam, więc musiałam trochę poszperać, aby wiedzieć jakie ma wymiary i kolory. Oczywiście nie wyszło tak jak sobie wymarzyłam, ale już co nieco wiem. Najtrudniej było zrobić siatkę. Zrobiłam ją z białej czekolady, ale w przyszłości muszę sobie ulepszyć ten pomysł. Tort był czekoladowo orzechowy, ozdobiony kremem śmietankowym z białą czekoladą, który zabarwiłam na dwa, adekwatne do tematu kolory. Moim chłopcom się podobało, mam nadzieję, że solenizantowi też.






Babeczki śmietankowe z kremem

Kiedy został mi krem z robienia tortu na zamówienie, musiałam ( tak, tak, musiałam!) do czegoś go wykorzystać. Postanowiłam upiec babeczki i udekorować je czapeczką kolorowego kremu i posypkami, które przywiózł mi z ostatniej wizyty w Ameryce mój braciszek. Tam to mają dopiero wybór takich posypek. U nas niby też, ale tylko w internetowych sklepach, w normalnych sklepach można co najwyżej dostać kilka rodzajów. Przepis na babeczki powstał na poczekaniu, bo w zastępstwie nieposiadanych składników musiałam je zastąpić posiadanymi i powiem wam jedno - wyszło przepysznie! Babeczki są wilgotne, mięciutkie i aromatyczne i dość fajne odchodzą od papilotek, nawet tuż po upieczeniu.


babeczki:

2 jajka
1 1/2 szklanki mąki
1 budyń śmietankowy (proszek, bez cukru)
1 szklanka gęstej śmietany
1/2 szklanki oleju
1/2 szklanki cukru
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia

ponadto:

krem do ozdobienia
posypka cukrowa

Mokre składniki mieszamy w jednej misce a suche w drugiej i mieszamy razem. Wlewamy do papilotek do3/4 wysokości. Pieczemy około 20 minut w 180 stopni. Po wystudzeniu ozdabiamy kremem i posypką.
Smacznego!

Chipsy z kokosa

Ta cudowna przekąska nie gości w naszym domu zbyt często, a to z tego powodu, że zjadamy ją w ekspresowym tempie, i żeby nasycić moją szarańczę tym smakołykiem, musiałabym mieć skrzynkę kokosów, a nie dwie sztuki, które kupiłam w Kauflandzie. Pyszne, kruche, lekko słodkie chipsy kokosowe. Naprawdę zdrowa, choć pewnie kaloryczna przekąska. U nas zawsze robi furorę!

chipsy:

2 orzechy kokosowe
cukier puder

Orzechy prażymy w gorącym (200 stopni) piekarniku, aż pękną. Wtedy oddzielamy skorupę od miąższu i kroimy miąższ na plasterki obieraczką do ziemniaków. Plasterki kładziemy na blachę wyłożoną pergaminem i pieczemy w ciepłym piekarniku (około 150  stopni) do zarumienienia. Posypujemy lekko cukrem pudrem i zajadamy.
Smacznego!

Kruche ciasto z jabłkami i orzechami


Do niedzielnej kawki proponuję wam dzisiaj kruche ciasto z jabłkami, jako że sezon na jabłuszka w pełni. Tym razem ciasto wzbogacone orzechami włoskimi, które nadają mu mu niepowtarzalnego aromatu i chrupkości. Ciasto jest super kruche zaraz po upieczeniu, dzięki dodatkowi mąki ziemniaczanej, a na drugi dzień staje się wilgotne i mięciutkie. Pychota. Oczywiście u nas wszyscy się zajadali, oprócz niejadka owocowo-warzywnego, ale że nie było nic innego więc obszedł się ze smakiem. Widać jednak, ze czegoś mu brakowało, bo chodził jak lew ryczący, patrząc co by tu słodkiego pożreć.
 - Mamusiu, a mogę wafelki, te co kupiłaś wczoraj? - zapytał słodziutkim głosem.
 - Nie - odpowiedziałam spokojnie. - Mamy ciasto.
 - Ale kiedy będziemy jeść wafelki?
 - Jak nie będzie ciasta - odpowiadam dalej spokojnie.
 - To się nigdy nie stanie! -powiedział zrezygnowanym głosem. - Bo ty zawsze pieczesz ciasta!!
Kochane stworzonko, z tego mojego Kubeczka i śmieszne na dodatek. Jednak konsekwencja przede wszystkim i skoro nie chciał spróbować ciasta z jabłkami, musiał się obejść bez deseru...


ciasto z jabłkami:


2 szklanki mąki pszennej
1 szklanka maki ziemniaczanej
1 szklanka cukru
250 g margaryny
4 łyżki kwaśnej śmietany
6 żółtek
cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 kg jabłek
100g posiekanych orzechów włoskich

Margarynę siekamy z mąką wymieszaną z proszkiem oraz z cukrem i cukrem waniliowym, potem dodajemy dodajemy żółtka i śmietanę. Zagniatamy ciasto i wkładamy 2/3 do lodówki a 1/3 do zamrażalnika. Jabłka obieramy, kroimy na ósemki i na plasterki. Wysmarowaną tłuszczem i posypaną bułką tartą blachę wykładamy ciastem z lodówki i dajemy na górę jabłka, na to ścieramy  na tarce ciasto z zamrażalnika i posypujemy orzechami włoskimi. Pieczemy około 30-40 minut w 190 stopniach. Można posypać cukrem pudrem jeśli jabłka były kwaśne.
Smacznego!


Cygański chlebek  Bukda

Mam kilka swoich ulubionych książek, do których zawsze wracam. Jedną z nich jest "Balsam dla duszy, Książka kucharska". Jest to cykl  pokrzepiających duszę opowiastek, dodatkowo wzbogaconych przepisami kulinarnymi, bo przecież za każdą potrawą stoi miłość osoby, która ją dla nas przygotowywała. To cudowna książka z cyklu: "Balsam dla duszy", których mam chyba już ze trzy, a wszystkie dostałam w prezencie od mojego kochanego braciszka. Więc postanowiłam podzielić się z wami  kilkoma sprawdzonymi przepisami z tej pozycji. Wczoraj przyszedł czas na pleciony chlebek cygański, który robiła autorowi opowiadania (Pat Wayne) jego babcia Lillian. Teraz już wiem dlaczego z takim entuzjazmem pisał o tym chlebku. JEST PRZEPYSZNY! W smaku i konsystencji przypomina naszą polska chałkę, ale taką chałkę sprzed 20 lat, kiedy nie dodawano tylu "ulepszaczy". Cudownie mięciutkie, delikatne i wilgotne ciasto nie potrzebuje już żadnego towarzystwa oprócz głodnego... no może cieniutką warstewkę masełka. Powiem wam, że chlebek jest imponująco duży i nawet moja żarłoczna rodzinka nie dała rady go wczoraj zjeść. Może tylko dlatego, że upiekłam go późnym popołudniem, bo gdybym upiekła rano, to na pewno by znikł. :) W każdym razie, dzisiaj, kiedy już się wyspałam po nocnej zmianie, miałam pyszne śniadanko, i co najważniejsze - chlebek zawinięty tylko w czystą ściereczkę wcale nie wysechł. Ten przepis  jest naprawdę godny polecenia.

 chlebek:

2 filiżanki mleka (200 ml)
8 filiżanek mąki
2 paczuszki suchych drożdży  lub 50 g świeżych
2 łyżki miękkiego masła lub margaryny
1/2 filiżanki cukru
1 łyzeczka soli
3 ubite jajka
oliwa do posmarowania z wierzchu

1/2 filiżanki mleka podgrzewamy i wsypujemy drożdże i 1 łyżeczkę cukru. Odstawiamy na pół godziny. W misce mieszamy masło z cukrem i solą, dodajemy ubite jajka i resztę podgrzanego mleka. Dodajemy wyrośnięte drożdże i dodajemy po jednej filiżance mąkę. Dobrze wyrabiamy i przykrywamy ściereczką. Zostawić na jakieś 2 godziny, odgazowując ciasto co pół godziny. Po tym czasie wyrabiamy ciasto jeszcze raz i dzielimy na 5 równych kawałków. Robimy wałeczki długości około 40 cm i splatamy je w warkocz. Wałeczki powinny mieć cieńsze końce i gruby środek. Chlebek układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, który dodatkowo smarujemy tłuszczem i zostawiamy pod przykryciem na jeszcze pół godziny. Smarujemy oliwą i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy około 30-40 minut na złoto-brązowo. 
Smacznego!

Ciasto cytrynowe

Na wczorajszą kawkę z moimi teściami upiekłam cytrynowe ciasto, które już od jakiegoś czasu czekało na swoją kolej do upieczenia i wypróbowania. Cytrynki już miałam kupione, więc wystarczyło dokupić dosłownie kilka składników. No i zabrałam się za pieczenie - czyli to, co lubię najbardziej. Chociaż przepis wyglądał na skomplikowany, w rzeczywistości wcale taki nie był. Oryginalny przepis znalazłam tutaj, ale odrobinę go zmodyfikowałam. Ciasto wyszło pyszne, lekko kwaskowate, ale nie kwaśne, orzeźwiające i kremowe. Dla mnie bomba! Może to nie jest sezon na owocowe ciasta, ale to była miła odmiana od czekoladowych i orzechowych wypieków. Polecam, naprawdę pyszne!


biszkopt:


3 jajka
60g mąki pszennej
60g mąki ziemniaczanej
100g cukru
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Białka ubijamy z cukrem na sztywno i dodajemy żółtka, potem delikatnie mieszamy i dodajemy obydwie mąki z proszkiem do pieczenia. Wlewamy do blaszki wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy około 25 minut w 180 stopniach.

masa budyniowa:

2 budynie śmietankowe bez cukru
1/2 szklanki wyciśniętego soku z cytryny
1 1/2 szklanki wody
1 szklanka cukru 
200g masła

Budynie gotujemy z cukrem w 2 szklankach płynu (1/2 szklanki soku i 1 1/2 szklanki wody) i studzimy. Masło miksujemy na puch i dodajemy powoli budyń. Miksujemy na gładki krem.


cytrynowa śmietanka:


600 ml kremówki
1 galaretka cytrynowa
1 szklanka wrzątku
4 łyżki cukru pudru

Galaretkę rozrabiamy w szklance wrzątku i studzimy. Kremówkę ubijamy z cukrem pudrem i wlewamy małymi porcjami tężejącą galaretkę.

ponadto:


woda z cytryną i cukrem do nasączenia biszkoptu
lukier cytrynowy (cukier puder i sok z cytryny)
herbatniki (około 40 sztuk)

Ciasto nasączamy wodą z cytryną i dajmy na nie masę budyniową, na wierzch dajemy cytrynową śmietankę.Kiedy zastygnie układamy na wierzchu herbatniki i polewamy cytrynowym lukrem. Wstawiamy na noc do lodówki, żeby masy zastygły a herbatniki zmiękły.
Smacznego!

Ptysie z kremem budyniowym


Kiedy robiłam na zamówienie ptysie z pastą tuńczykową dla  mojej przyjaciółki, zostało mi trochę niewykorzystanych ptysiów, które nadziałam kremem budyniowym i obdarowałam sąsiadów oraz nakarmiłam rodzinkę. Oczywiście zniknęły co do okruszka i kiedy wróciłam z pracy, mając nadzieję, że chociaż jeden mi zostawili, czekał na mnie tylko pusty talerzyk. Trudno się mówi i piecze się dalej.... :)


ptysie:

1 szklanka mąki
1 szklanka wody
125g margaryny
4 jajka

Wodę gotujemy z margaryną. Jak się zagotuje wsypujemy mąkę i energicznie mieszamy, aż utworzy się klucha. Studzimy i miksujemy z jajkami na gładką masę. Wyciskamy na wysmarowana tłuszczem blachę małe ptysie i pieczemy około 40 minut w 200 stopniach.

krem budyniowy:


2 budynie waniliowe
1/2 litra mleka
4 łyżki cukru
200 g masła
cukier puder

Budynie gotujemy w mleku z cukrem i studzimy. Miksujemy masło na puszystą masę i dodajemy po odrobinie budyniu. Gotowym kremem przekładamy ptysie i posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!

Tort czekoladowy

Na wizytę u babci, do której jeździmy zawsze 1 listopada, upiekłam tort czekoladowy. Pojechaliśmy najpierw na grób mojego taty, dziadka i pradziadków i pozapalaliśmy znicze. Chłopaki mieli radochę z zapalania - mali piromani nam rosną. Wdali się w tatę i mamę! Chodzenie na cmentarz kiedy dosłownie "płonie" uprawialiśmy dosłownie corocznie. :) Mam nadzieję, że nie będą wpadać na takie szalone pomysły jak rodzice...
Tort upiekłam z przepisu "Bosonogiej Contessy" z telewizji. Mocno kakaowy z czekoladą i dodatkiem świeżo parzonej kawy.. mniam.. W czwartek upiekłam sobie ciasto, a w piątek rano przełożyłam kremem. Kubuś u babci wciął aż trzy kawałki.




ciasto czekoladowe:


1 3/4 szklanki mąki
1 szklanka cukru
3/4 szklanki ciemnego kakao
1 szklanka maślanki
2 jajka
1/2 szklanki oleju
2 łyżeczki płaskie proszku do pieczenia
2 łyżeczki płaskie sody oczyszczonej
200 ml kawy - gorącej

Mokre składniki mieszamy w misce od miksera, suche w osobnej misce. Dodajemy suche do mokrych i miksujemy na gładka masę. Pod koniec cienką strużką wlewamy kawę. Wlewamy do dwóch tortownic wyłożonych papierem do pieczenia i pieczemy około 30 minut w 180 stopniach.

masa czekoladowa:


250 g masła
175 g czekolady
2 łyżki wody gorącej+łyżeczka kawy rozpuszczalnej

Masło ubijamy mikserem na puch, po czym dodajemy roztopioną i wystudzoną czekoladę i kawę rozpuszczoną w 2 łyżkach wody. Gotowym kremem przekłądamy tort i ozdabiamy według uznania.
Smacznego!

Jesienne ciasteczka

Z pieczenia tortu "bez okazji" zostały mi żółtka, więc musiałam je jakoś spożytkować, koniecznie! Z tym tortem to ciekawa sprawa, właśnie uzmysłowiłam sobie, że nie ma w nim ani odrobiny maki pszennej!
Biszkopt makowy upiekłam nawet bez bułki tartej (choć jest w przepisie - wydawało mi się to niepotrzebne), beza z kokosem - też bez mąki, a masa budyniowa na mące ziemniaczanej...
No, ale wracając do ciasteczek. Postanowiłam upiec kruche ciasteczka orzechowe - ulubione mężusiowe. Szukałam jakiś ciekawych foremek do wycinania ciasteczek i znalazłam listki. Kiedyś dawno wysłała mi je moja mama i do tej pory nie miałam okazji ich wykorzystać. Jesienne ciasteczka na jesienną porę roku. Pyszne kruche, orzechowe ciasteczka z czekoladowymi nerwami. Mniam.


ciasteczka orzechowe:

250 g mąki
1 szklanka mielonych orzechów włoskich
2 żółtka
200 g masła lub margaryny
100 g drobnego cukru
100g czekolady gorzkiej

Z podanych składników (oprócz czekolady) zagniatamy kruche ciasto i wkładamy do lodówki na godzinę. Wałkujemy na grubość około 1/2 cm i wycinamy dowolne kształty. Pieczemy około 15 minut na złoto-brązowo w temperaturze 180 stopni. Po wystudzeniu, roztopioną czekoladą robimy ozdobne wzorki.
Smacznego!