Cukinia zapiekana z ryżem i soczewicą 

oraz opowiastka o urywaniu głowy i rodzicach chrzestnych. :)

Na  poniedziałkową kolację z siostrą mojego mężusia zrobiłam zapiekaną cukinię. Kupiłam w Kauflandzie cztery okrągłe cukinie - pierwszy raz takie widziałam w Polsce, a przynajmniej u nas w Nysie, więc postanowiłam coś z nimi zrobić. Zapiekłam je z farszem ryżowo-soczewicowym z dodatkiem mielonego mięsa i cebulki. Pyszne wyszło. Aromatu dodały pieczone pomidory z bazylią i czosnkiem. Niewykorzystany farsz - bo wyszło go sporo - użyłam do zrobienia ekspresowych gołąbków z kapusty pekińskiej. Nie trzeba ich długo dusić, więc po półgodzinnym pobycie w garze i podsmażeniu na oliwie zostały "zszamane" przez moją dziatwę.

  cukinia zapiekana:

4 okrągłe cukinie
5 pomidorów
3 ząbki czosnku
10 listków bazylii
1 płaska łyżka ziarenek smaku
1 1/2 szklanki ryżu
1 szklanka czerwonej soczewicy
2 cebule
2 łyżki oleju
1/2 mielonego mięsa
kostka rosołowa
sól
pieprz
trochę startego sera żółtego

Ryż gotujemy w osolonej wodzie. Soczewicę gotujemy na sypko w lekko osolonej wodzie przez około 7 minut. Cebulkę siekamy i podsmażamy na oleju. Dodajmy mięso oraz kostkę rosołową i smażymy jeszcze kilka minut. Dodajemy to do ryżu i soczewicy i porządnie mieszamy. Doprawiamy do smaku.

 Farszem nadziewamy przekrojone i wydrążone cukinie. Układamy w formie do zapiekania.



Pomidory obieramy ze skórki ( wcześniej trzeba sparzyć wrzątkiem), kroimy na kawałki i mieszamy z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, listkami bazylii i 1 łyżką ziarenek smaku. Pomidory układamy wokół cukinii.

Zakrywamy naczynie pokrywka lub folia aluminiową i pieczemy około godziny w 180 stopniach. Wyciągamy, posypujemy żółtym serem i zapiekamy jeszcze chwilę.
Smacznego!


A teraz obiecana opowiastka o moim uroczym, najmłodszym synku - bo oczywiście to on ma  zazwyczaj takie pytania i chęć poznania odpowiedzi na nurtujące go problemy.

Dzisiaj rano oglądaliśmy na kanale TCM zekranizowaną bajkę o Kopciuszku. Była to już końcówka filmu, kiedy Kopciuszek ucieka z balu i gubi pantofelek. Niby nie zainteresowani takimi babskimi bajkami chłopcy zasiedli wygodnie na narożniku i uważnie śledzili tok zdarzeń. No i oczywiście komentowali...
- a teraz karoca zamieni się w dynię..
- o jakie fajne myszki..
- a czemu ona ucieka przez okno?...
Puszczałam mimo uszu te ich komentarze, bo film był fajny, zrobiony z rozmachem lat 50-tych, pełen pięknych strojów. Ale kiedy się już skończył zaczęły się pytania:
- Mamusiu... a kto to jest matka chrzestna? - pyta Pawełek.
No tak. Nie wie, bo niby skąd. Więc mu tłumaczę:
 - Wiesz kochanie, w innych kościołach chrzczą małe dzieci, nie tak jak u nas - dorosłych. Wtedy wybiera się dla takiego dziecka takich opiekunów duchowych, których zadaniem jest pomóc wychować dobrze takie małe dziecko I to jest matka i ojciec chrzestny. I jak zabraknie ich rodziców to oni się wtedy nimi zaopiekują.
 - A kto się nami zaopiekuje jak tobie się coś stanie, jak ci ktoś urwie głowę? - zapytał zaintrygowany Kubeczek.
- No oczywiście tatuś - odpowiadam zaskoczona, - ale dlaczego ma mi ktoś urwać głowę? - pytam.
 - No bo masz fajną głowę i ktoś by chciał wziąć twój mózg i ....
 - Kubuniu - śmieję się do niego - skąd ci takie rzeczy przychodzą do głowy!
 - Bo kto się nami zajmie jak i tatusiowi się coś stanie?
- Syneczku, mamy dużą rodzinę i jakby mnie i tatusiowi coś się stało, na pewno ktoś by się wami zaopiekował. Nie martw się tym teraz głuptasie. - przytuliłam go i chyba na razie zapomniał, ale z drugiej strony skąd u niego takie rozterki. On nie przestanie mnie zadziwiać...

0 komentarze:

Prześlij komentarz