Kruche ciasto z brzoskwiniami

Dawno nic nie piekłam dla mojego kochanego mężusia. Wczoraj do kawki nie mieliśmy nic słodkiego, bo pomimo dnia wolnego od pracy, nie miałam czasu na pieczenie. :( Chęci były, bo nawet kupiłam brzoskwinie i produkty na ciasto, jednak kilka spraw urzędowych, które musiałam załatwić uniemożliwiły mi realizację. Założyłam sobie konto w banku, wstyd przyznać, ale do tej pory nie miałam - po prostu nie potrzebowałam. Więc poszłam z moim najmłodszym synkiem do banku i przemiła pani w ciągu pół godziny załatwiła mi wszystkie formalności. Mam konto. :) A mężuś wieczorem przelał mi na nie 5 zł. Ale szał! W tytule konta stało: "żeby kontu nie było smutno"...ale dowcipniś. Potem do domu robić gołąbki dla szarańczy i pędem do lekarza medycyny pracy, bo miałam konsultację u laryngologa. Znowu wystałam się w kolejkach.. masakra! Przez 4 godziny, jakie tam byłam, zdążyłam poznać wszystkich ludzi w kolejce i nawet byliśmy o krok od zamówienia wspólnie pizzy. Wesoło było. Wzięłam ze sobą Kubuńka, bo nie chciałam go samego w domu zostawać, ale  musiałam zadzwonić po godzinie do mężusiowatego, żeby go zabrał w drodze z pracy, bo dziecko uschłoby tam. Wprawdzie zaopatrzyłam go w tablet, pićko i siedział w kącie przychodni na podłodze, po turecku, grając w gierki, ale padła niedługo bateria w tablecie i klops! Dobrze,  że niedługo potem mężuś go zabrał. Straszne te  przychodniowe nasze kolejki. Samo badanie trwało 3 minuty, laryngolog zaglądnął mi w gardło, nos i uszy, po czym napisał w aktach: "brak odchyleń". Cudownie! Potem kolejna kolejka do pani doktor medycyny pracy, która wydaje zaświadczenie zdolności do pracy. Następne badanie w 2018 roku. Uf... Pędem do domu, a tu moja rodzinka czeka, aż mamusia wróci i poda obiadek!!! Normalnie uduszę!!!! Oberwało im się! Tłumaczyli się, że nie byli głodni, że tamto i siamto, ale jak usmażyłam gołąbeczki i podałam z sosikiem pomidorowym, to jedli aż im się uszy trzęsły. Kochane paskudy.
Dzisiaj rano gotowanie od rana. Wprawdzie gołąbki są od wczoraj, ale zupkę trzeba ugotować dla dzieciaków. Korzystając z wolnego przedpołudnia postanowiłam nadrobić wczorajsze zaległości i upiec mojemu kochanemu mężusiowi ciasto z brzoskwiniami. Będzie mógł wypić sobie popołudniową kawkę i pomyśleć miło o żonce, kiedy ona będzie w pracy... :)



kruche ciasto z brzoskwiniami:

2 szklanki mąki
3 jajka
200g  margaryny
2 łyżki śmietany
1 1/2 szklanki cukru
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 kg brzoskwiń
3 łyżeczki skórki pomarańczowej kandyzowanej
tłuszcz i bułka tarta do blaszki


Z mąki, margaryny, 1 szklanki cukru, śmietany, proszku do pieczenia i żółtek zagniatamy kruche ciasto i wkładamy do lodówki. Brzoskwinie sparzamy gorącą wodą i obieramy ze skóry. Kroimy w małe kawałki i mieszamy ze skórka pomarańczową. Ciasto wykładamy na blaszkę wysmarowaną tłuszczem i wysypaną bułka tartą i pieczemy około 15- 20 minut w 190 stopniach. Ubijamy w tym czasie białka z 1/2 szklanki cukru. Wyciągamy ciasto z piekarnika i dajemy na podpieczony spód brzoskwinie ze skórką pomarańczową i na wierzch ubitą pianę z białek. Pieczemy  jeszcze około 20 minut w 180 stopniach. Można posypać cukrem pudrem.
Smacznego!

2 komentarze:

Kamila pisze...
13 września 2013 10:12

Rozumiem,że pracujesz na zmiany...Jesteś niezwykle dzielna. Nie ma dnia żebym nie pomyślała o Tobie choć raz. Zaglądam tutaj codziennie i wyczekuję nowych wieści. Ściskam mocno :)

Unknown pisze...
13 września 2013 12:51

Dzięki kochana. Jak tylko znajdę chwilkę będę coś pichcić i opisywać...

Prześlij komentarz