Plasterek ogórka i opowiastka o Kubeczku


Jak zapewne wiecie, mój synek to zagorzały wróg warzyw i owoców. Próbowaliśmy już wielu sposobów, trików i podstępów aby zachęcić go do jedzenia warzyw. Możemy  jednak mówić o pewnym sukcesie, bo synek mój zjada już pięć 3-centymetrowych fasolek, kawałek brokuła, czy 3 listki sałaty lodowej o wymiarach 3/3cm. To wszystko jako dodatek do sztuki mięsa i ziemniaków i  jest to pochłaniane na początku posiłku i zagryzane szybko ziemniakami i mięsem, żeby tylko nie   czuć ich smaku. Masakra. Jednak na śniadania i kolacje je tylko masło, masło orzechowe, nutella i nic poza tym - jego kanapki wyglądają szaro i bezbarwnie, o walorach zdrowotnych nie wspominając.
Wczoraj wieczorem mieliśmy znów "pogadankę" rodzinną o niezdrowej diecie i długofalowych efektach niejedzenia warzyw i owoców.
- Ale jak to, że ja mogę umrzeć jak nie będę jadł warzyw i owoców? - zapytał z przerażaniem w oczach Kubeczek.
 - No, nie tak od razu. - odpowiada mój mężuś uspokajająco. - Chodzi o to, że teraz jesteś jeszcze młody i zdrowy, ale jeżeli nie będziesz jadł owoców i warzyw to się skończy i zaczniesz chorować. I możesz nie mieć okazji dożyć czasu, kiedy będziesz tatą czy dziadkiem.
 - Ja nie chce umierać - smutno zakwilił mój przewrażliwiony Kubuś.
 - Wszyscy kiedyś umrzemy - powiedziałam. - Ale chodzi o to, żebyś mógł cieszyć się zdrowiem jak najdłużej i będzie to trudne jeśli  teraz nie jesz warzyw ani owoców. Jak byłeś mniejszy to jadłeś wszystko, a teraz marudzisz i nie chcesz nawet próbować.
 - Bo ja się boję próbowania... - chlipał dalej Kubuś. - I boję się umierania...
 - A czego boisz się bardziej? - zapytałam, kując żelazo póki gorące.
 - No... umierania - odpowiedział Kubeczek.
- Więc myślę, że zabierzemy się za testowanie nowych smaków. Co ty na to?
 - No nie wiem... - spuścił nieco z tonu mój synek.
 - Proponuję, żebyś codziennie próbował kawałek jakiegoś warzywa lub owocu. Naprawdę mały kawałek. Może dzisiaj na kanapce zjesz plasterek ogórka lub papryki?
- Sam nie wiem, ja nie lubię....
 - Wiem, że nie lubisz - powiedział mój mężuś - Czasami jemy coś dlatego, że jest zdrowe, choć z początku to nam nie smakuje. Ja tak miałem z oliwkami.  Kiedyś ich nie lubiłem, ale teraz już lubię. Na to trzeba czasu i nie można się bać próbowania.
 - Ale ja nie lubię - ciągle, jak mantrę, powtarzał te słowa mój Kubeczek.
- Skąd możesz wiedzieć, że nie lubisz jak nie próbowałeś...
 - Nie lubię... nie poddając się powtarzał pod nosem Kubeczek.
Jako, że pora była kolacyjna od razu wzięliśmy się do akcji "Kto je owoce i warzywa, późnej starości dożywa" :)
Poszukałam ogórka i przygotowałam obieraczkę.
- Proszę synku, tu masz ogórka i obieraczkę. Obierz do połowy, a ja ukroję ci plasterek na kanapkę.
 - Tylko nie za gruby! - ubezpieczał się zawczasu.
 - Spokojna twoja głowa - odpowiedziałam z uśmiechem i wróciłam do prasowania.
Trzeba było zobaczyć jak trzymał ogórka przez koszulkę... Normalnie schiza. Zastanawiam się tylko, czy robił to pod publikę, czy naprawdę się tego brzydził? W końcu obrał. Zrobił sobie grzanki i posmarował białym kremowym serkiem. Ja ukroiłam plasterek rzeczonego ogórka i ułożyłam na kanapce. Głupio to wygladało... Jeden samotny plasterek na kromce chleba. Po chwili przesunęłam go na skraj kromki i odkroiłam. Przekroiłam ten kawałek na 2 części i zachęciłam mojego przerażonego synka:
- No dawaj. To tylko 2 gryzy...
 - Ale ja... - próbował oponować..
 - Umawialiśmy się... - przypomniałam.
 - No dobra... - skapitulował i smętnie spuścił głowę.
Pierwszy kawałek popisowo wywołał u niego odruch wymiotny, na co mój synek błagalnie na mnie spojrzał. Zachęciłam go, aby przesunął jedzenie na bok, bo trzymając je na języku nie uda się pogryźć, po czym wróciłam do swoich zajęć.
No i dał radę. Pochwaliliśmy go wszyscy i gratulowaliśmy odwagi. Mam nadzieję, że to początek nowego i naprawdę się przełamie. Byłoby cudnie...

1 komentarze:

Kamila pisze...
9 czerwca 2015 07:37

Świetne :) Kubeczek jest super ! Pozdrawiamy :)

Prześlij komentarz