Tort dla Tomka

Przed świętami miałam sporo zamówień na ciasta i torty. Oprócz tego próbowałam doprowadzić moja zaniedbaną "chałupę" do stanu oglądalności pobieżnej, bo Wigilia miała odbyć się, jak co roku, u nas i normalnie chodziłam do pracy. Trochę się tego brudu i kurzu nazbierało, bo bardzo często po powrocie z pracy nie miałam już na nic siły. Robiłam więc tylko rzeczy najważniejsze: (moim zdaniem) gotowałam obiady i pilnowałam, żeby dzieci miały czyste i wyprasowane ubranka do szkoły. Wprawdzie moje córcie "sprzątały", ale to nigdy nie było to, czego ja bym chciała. Ktoś mi kiedyś powiedział, że one (córcie) będą sprzątać dokładnie dopiero wtedy jak zaczną przyprowadzać sympatie do domu. Nie mogę się doczekać! I jednego i drugiego. :) Ale wracając do tematu. W związku z powyższym byłam tak zakręcona, że robiłam jedną gafę za drugą. Miałam zamówienie na torty do świetlicy środowiskowej na urodziny Jezusa i wigilijne spotkanie dla rodziców. No i co? No torty oczywiście piękne zrobiłam, cała rodzina podziwiała... ale zapomniałam zrobić zdjęć! Oddałam je, zapakowałam, wzięłam się za dalsze pieczenie, po czym palnęłam się ręką (upapraną w mące) w czoło i jęknęłam:
- O matko i córko! Zapomniałam!
- Co zapomniałaś? - zapytał mnie mężuś.
- Zrobić zdjęcia! Ale ja jestem zakręcona... jak baranie rogi.... a takie ładne były...
No i cóż... nikt mi teraz nie uwierzy, że były ładne. :) Chyba, że na świetlicy robili zdjęcia i je "wydębię" od nich.
Jednak tytuł posta brzmi: TORT DLA TOMKA... Z tym tortem to też cała historia była....
Zamówienie było dla syna mojej koleżanki z pracy. Prawdopodobnie mówiła mi ona, że to dla Tomka, ale ponieważ często mi opowiadała o swoim drugim synu Maćku, mojej mózgownicy ubzdurało się, że mają to być urodziny Maćka. Byłam tego taka pewna... No więc zrobiłam torcik ze śmietanową masą i jagodami, ozdobiłam go i napisałam Maciek i liczbę 23, bo taka byłam pewna...
No i co się okazało? Tort był dla Tomka i na dodatek nie na 23, tylko 24 urodziny. WSTYD!!!! Normalnie myślałam, że się ze wstydu spalę jak do mnie koleżanka zadzwoniła  ubawiona moimi pomyłkami. Uratowałam go trochę, bo zrobiłam na czekoladowej białej podstawce nowe imię: Tomek, a koleżanka przerobiła czekoladową trójkę na czwórkę... Będą mieli co wspominać... Ja na pewno!


4 komentarze:

Kamila pisze...
8 stycznia 2014 01:38

:) Wcale Ci się nie dziwię, że pomyliłaś dla kogo miał być tort, przy takim nawale pracy, którą przychodzi Ci wykonać, to normalne. Życzę Ci by ten rok był spokojniejszy i byś miała choć trochę czasu na odpoczynek i tworzenie dla przyjemności. :) Fajne "adidasy " Ci wyszły na tym torciku. Pozdrowionka :)

Unknown pisze...
8 stycznia 2014 01:46

Dzięki Kamilko, ja też mam taką nadzieję. Pociesza mnie myśl, że zarezerwowaliśmy już sobie wakacje w ciepłych krajach i pojedziemy na nie, choćby nie wiem co! I wtedy odpocznę.....

Kamila pisze...
10 stycznia 2014 10:14

Super! Taki wyjazd do ciepłego kraju to wspaniała perspektywa. A dokąd się dokładnie wybieracie?

Unknown pisze...
10 stycznia 2014 10:32

Do Włoch, Chorwacja ostatnio nas za drogo wyszła...

Prześlij komentarz