Tarteletki z brzoskwiniami i galaretką
Cudowne brzoskwinie, soczyste słodkie i pięknie pomarańczowe, natchnęły mnie aby zrobić ten deser. Robiłam go z myślą o mężusiu, którego już dawno nie raczyłam moimi wypiekami. No bo i czasu jakoś nie było i gorąco i nawieźliśmy ciastek z Włoch to i po co? Jednak dość wymówek. :) po powrocie z pracy zabrałam się za gniecenie, mieszanie, wykrawanie, krojenie, polewanie... mmmm.. czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Moja córcia kiedy zobaczyła te cudeńka zaśmiała się:
- Ale tygryski zrobiłaś!
No i chyba rzeczywiście jest coś na rzeczy. Dla każdego szanującego się Brykacza - Tygysa, zróbcie te pyszne kruche tarteletki - na pewno będą wam wdzięczni. :)
Ciasteczka są po prostu pyszne - lekkie, orzeźwiające i w sam raz słodkie, a wyglądają tak samo jak smakują czyli obłędnie!
ciasto kruche: ( 12 babeczek o średnicy10 cm)
200 g masła
350 g mąki
100 g cukru
2 cukry waniliowe
4 żółtka
1 łyżka stołowa whisky ( lub innego aromatycznego alkoholu)
Z podanych składników zagniatamy ciasto, schładzamy w lodówce i pieczemy spody do babeczek. 200 stopni przez 15 minut - do zezłocenia. Pamiętajcie, aby obciążyć babeczki grochem lub porządnie je nakłuć, żeby nie urosły za bardzo.
ponadto:
1 galaretka brzoskwiniowa
6 dojrzałych brzoskwiń
50 g gorzkiej czekolady
Galaretkę rozrabiamy w 11/2 szklanki gorącej wody, odstawiamy do lekkiego stężenia.
Brzoskwinie obieramy i kroimy na plasterki. Układamy na wystudzonych spodach. Zalewamy już lekko stężałą galaretką. Nie może być płynna! Schładzamy przez 1/2 godziny w lodówce. Czekoladę roztapiamy i robimy na babeczkach esy floresy. :)
Smacznego!