Francuskie krążki z czerwonym pesto

 Jako szybką przekąskę i dodatek do zielonej sałaty polecam wam szybkie w przygotowaniu krążki z pesto. W zależności od tego jakiego pesto użyjecie może być zupełnie inny smak.U mnie ostre czerwone pesto z pomidorów i papryki.


opakowanie gotowego ciasta francuskiego
pesto z pomidorów
1 jajko
ziarenka czarnuszki

Płat ciasta smarujemy pesto i zwijamy jak roladę.

  Kroimy na plasterki i układamy na wyłożonej papierem blaszce.




Smarujemy rozmąconym jajkiem i posypujemy czarnuszką.
Pieczemy w gorącym ( 190 stopni ) piekarniku przez około 25 minut.
Podajemy z zielona sałatą.

Kosmetyczki pod prysznic

Zawsze na wakacje pod namiotem robię moim chłopakom kosmetyczki pod prysznic. Nie kosztują prawie nic a są praktyczne i wodoodporne.



Wystarczy kupić dużą butelkę wody i przekroić  ją ostrym nożem mniej więcej w połowie wysokości

 Potrzebujemy jeszcze sznurek i rozgrzany gwóźdź, Którym robimy dziurki na spodzie butelki


i po bokach, gdzie zamontujemy sznureczki

Teraz należy opalić nad świeczka boki, aby nie były ostre.

i zamontować sznureczki. I już gotowe.






Torcik bezowy z truskawkami i miętą

To urocze torciątko powstało na Dzień Taty. Pyszna beza Pavlowa z kremówką i truskawkami. Smakowała wszystkim, a dzięki temu, że nie słodziłam kremówki całość super się równoważyła smakowo.


torcik bezowy:

6 białek
300 g cukru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu
400 ml kremówki + 1 łyżeczka cukru pudru
1/2 kg truskawek
listki mięty

Białka ubijamy stopniowo dodając cukier a na koniec mąkę i ocet. Rozsmarowywujemy na papierze  Pieczemy najpierw 5 minut w 180 stopniach a potem 1 1/2 godziny w 150 stopniach.
Następnie ściągamy wierzchnią warstwę bezy

 i jeszcze chwilę podpiekamy. Na wyjęte kawałki zawsze się znajdą chętni! :) Studzimy.

Ubijamy kremówkę i dajemy na ciasto. Ozdabiamy pokrojonymi truskawkami i liskami mięty.
Smacznego!

Drożdżowe poduszeczki z ziarnami

Do różnego rodzaju sałatek polecam wam własnoręcznie zrobione pieczywo. Pyszne i chrupiące z dodatkiem zdrowych nasionek zasmakują wszystkim. U mnie rozeszły się niczym przysłowiowe ciepłe bułeczki, którymi poniekąd były. :)

poduszeczki drożdżowe:

1,2 kg mąki pszennej
100 g drożdży
1 łyżka cukru
1 łyżka soli
2 1/2szklanki ciepłego mleka
4 jajka + 1 do posmarowania
1/3 szklanki oleju
mieszanka ziaren ( u mnie - słonecznik, sezam i dynia)

Z drożdży i 1 szklanki mleka, 1 łyżki mąki oraz cukru robimy zaczyn i odstawiamy do wyrośnięcia. Potem dodajemy resztę składników ogrzanych do temperatury pokojowej i zagniatamy miękkie ciasto. Odstawiamy do wyrośnięcia. Ciasto będzie miękkie więc obsypując go dość obficie mąką wykładamy na tortownicę i wałkujemy na grubość około 1 1/2 cm i wykrawamy kwadraciki. Układamy na blaszce wyłożonej papierem i smarujemy rozmąconym jajkiem. Posypujemy ziarnami i wkładamy do ciepłego  piekarnika. Pieczemy około 20 minut w 180 stopniach aż się ładnie zarumienią.
Smacznego!

Truskawkowe szaleństwo

Na niedzielny deserek upiekłam truskawkowe ciasto na zabójczo różowym biszkopcie pod pierzynką z kremowego mascarpone i truskawkową pianką. Idealne ciasto na letni podwieczorek. Wszyscy byli nim zachwyceni. Nawet moja młodsza córcia która nie jada ciast z serem pochłonęła wielki kawał i tylko oblizała się jak kotek po miseczce śmietanki. Pyszne i nieskomplikowane. Polecam.


biszkopt:

4 jajka
2/3 szklanki cukru
2/3 szklanki mąki
1 budyń truskawkowy
1 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu
1/3 szklanki oleju
różowy barwnik spożywczy

Białka ubijamy z cukrem na sztywno. Żółtka mieszamy z proszkiem, octem i łyżką oleju. Odstawiamy do wyrośnięcia. Dodajemy do białek, potem budyń, mąkę i na koniec barwnik i olej. Wlewamy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia i wyrównujemy. Pieczemy w 180 stopniach przez około 25 minut.

krem z serka mascarpone:

500 g mascarpone
400 ml kremówki
4 łyżki cukru pudru

Ubijamy kremówkę z cukrem i porcjami dodajemy mascarpone. Wykładamy na wystudzony biszkopt i zakładamy obręcz z tortownicy. Wygłagładzamy.

truskawkowa pianka:

600 g truskawek
1 galaretka truskawkowa
3 łyżeczki żelatyny

Galaretkę i żelatynę rozpuszczamy w 2/3 szklanki wrzątku. Truskawki myjemy i miksujemy. Łączymy z galaretką i wylewamy na masę serową. Schładzamy.

ponadto:

1 galaretka truskawkowa

Ciasto wykańczamy warstwą galaretki. U mnie rozrobio0na w mniejszej ilości wody (1 1/2 szklanki) jako, że upalny był dzień. :) Schładzamy w lodówce.
Smacznego!

Franek, Maniek i inne bajery...


Dziś krótka opowiastka o konserwie - czyli znanym skąd inąd Kubeczku. Mówimy na niego "konserwa" z tego powodu, że jak już sobie coś ubzdura, bardzo ciężko go zreformować i namówić na inne alternatywy. Tak jest nie tylko z jedzeniem, ale na przykład z siedzeniem przy rodzinnym stole. Nie można przypadkiem zmienić miejsca siedzenia poszczególnych osób, każdy musi siedzieć na wyznaczonych pozycjach - zero spontanu! Nie może się umyć pierwszy kiedy jest kolej brata, ( to najstraszniejsza rzecz przecież myć się pierwszy... czy w ogóle się myć - jak się ma te 9 lat! :)). Jednak opowiastka będzie o rowerze - tak zwanym Franku. Rower "dostany" od wujka z takimi fajnymi "zegarkami" - czyli manetkami od przerzutek. Jeździł jakieś 2 lata no i trochę z niego wyrósł. Mieliśmy rower dla niego, lepsze przerzutki, lepsze siodełko słowem lepszy rower.. no ale konserwa nie chciała lepszego.
- Kubuniu, dlaczego ty nie chcesz tego rowerka - pytałam któryś raz z kolei. - Przecież ten zielony jest super. Tatuś mówił, że jest lepszy...
 - Wiem wiem... - odpowiadał machając ręką. - Też mi tatuś mówił, Paweł też, nawet koledzy...
 - No to dlaczego nie chcesz? - zapytałam zrezygnowana.
 - No bo to jest Franek, a ten zielony nie ma imienia...
 - No wiesz! - zaśmiałam się. Przecież możesz nazwać swój nowy rower. Wymyślimy razem jakieś imię? - zaproponowałam?
 - No nie wiem... to już nie będzie to samo.. to przecież jest Franek. - powiedział mój synek.
 - No to może Franek II, albo Franek junior?
 - Nie.. nie pasuje - na każdą moja propozycję niezmiennie odpowiadał Kubeczek.
Zdarzyło się jednak pewnego ranka, że w jego Franku padła opona...Flak totalny.
 - Tatooo.. woła z podwórka. - Tatoooo.... rower mi się popsuł.
 - No to weź zielony. - powiedział mój mężuś.
 - Ale ja go nie chce. - zaczął starą śpiewkę.
 - No to idź na piechotę - skwitował mój mężuś.
- I co? Poszedł po ten zielony rower? - zapytałam szykując się do wyjścia?
 - No pojechał, jak miał do wyboru iść na piechotę, albo jechać na nowym rowerze, to się zmusił. - powiedział mężusiowaty.
Jako, że czas to deficytowy towar pracującego ojca czwórki dzieci, mężuś jakoś nie miał czasu aby przez tydzień naprawić tą oponę. No i Kubeczek jakoś przywykł.
Podczas sobotniej wycieczki na plażę i jezioro zapytałam synka.
 - Jak tam Kubuniu, już przyzwyczaiłeś się do nowego lepszego rowerka?
 - No nie bardzo.. nie ma imienia. Franek był fajny. - westchnął z nostalgią
 - No to może spróbujemy jeszcze raz wymyślić jakieś fajowe imię, co ty na to? - zapytałam.
 - Dobra - powiedział ochoczo.
Wymyślanie umilało nam te kilka kilometrów drogi na plażę i udało się nam w końcu wymyślić takie, które według mojego synka idealnie pasował do tego roweru - MANIEK.
Już niedługo Maniek pojedzie z nami na wakacje, a Franek po małych naprawach pójdzie w dobre ręce, albo raczej ręce i nogi. :)

Sernik na kruszonce z morelami

Ostatnio leżałam sobie na plaży, a mój synek z nudów czytał kobiecą prasę i znalazł przepis na serniczek. Więc postanowiłam  z moimi małymi  modyfikacjami wypróbować ten przepis. W oryginale sernik ten był upieczony z czerwona porzeczką, ja jednak postanowiłam wykorzystać morele, które kupiłam w promocyjnej cenie. :) Wyszedł naprawdę pyszny... wilgotny słodki, z lekko kwaskowatymi morelami i pyszną maślaną kruszonką. Jedyny szkopuł miałam z formą - upiekłam sernik w tortownicy ( 25 cm), ale  w czasie pieczenia mi uciekł. :( Proponuje wziąć większą formę lub upiec w zwykłej blaszce.

kruszonka:

200 g masła
300 g maki
100 g cukru
1 cukier waniliowy

Z podanych składników robimy kruszonkę i odstawiamy.

masa serowa:

1 kg sera z wiaderka ( najlepiej Delfiko)
3/4 szklanki cukru
1/2 szklanki gęstej śmietany
1 budyń waniliowy
6 jajek
100 g miękkiego masła
cukier waniliowy
aromat waniliowy

Masło ucieramy z cukrem i cukrem waniliowym i dodajemy po jednym żółtku. Potem dodajemy łyżkami ser i dalej ucieramy, dajemy proszek budyniowy i śmietanę, na koniec dodajemy ubita pianę z białek.

ponadto:

10 moreli pokrojonych na małe kawałki

Do wyłożonej papierem tortownicy wsypujemy połowę kruszonki i wylewamy masę serową, na to dajemy morele i posypujemy resztą kruszonki. Pieczemy około 1 godziny w 180 stopniach. Studzimy w piekarniku a potem schładzamy w lodówce.
Smacznego!

Szparagi pod beszamelem 

z pietruszkowym pesto

Jako, że sezon na szparagi w pełni zrobiłam mojemu mężusiowi na kolację talerz tych pyszności pod pierzynką sosu beszamelowego, skropiony pietruszkowym pesto.... Mniam. To naprawdę pyszne i nieskomplikowane danie, które zachwyci każdego. W wersji obiadowej proponuję jeszcze dodatek młodych ziemniaczków i jajka sadzonego. My zjedliśmy z samym sosem i niczego więcej nie potrzebowaliśmy. Udało mi się prawie idealnie ugotować same szparagi dzięki pomysłowi, który wyszperałam w internecie, a mianowicie ugotować je w pojemniku na sztućce. Metalowy długi pojemnik na sztućce wyszorowałam i wsadziłam do niego szparagi i całość zanurzyłam w dużym garnku osolonego wrzątku. Nie zrażajcie się, że nie da rady od razu przykryć pokrywką, szparagi po chwili miękną i swobodnie możecie docisnąć pokrywkę.


1 kg białych szparagów
1 szklanka mleka
1 łyżka soli
1 łyżka masła
1 łyżka maki
sól, pieprz i gałka muszkatałowa
pietruszkowe pesto domowej roboty

Szparagi obieramy obieraczką do warzyw i odkrawamy zdrewniałe końcówki. Układamy w pojemniku na sztućce


i gotujemy w osolonej ( 1 łyżka) wodzie około 5-10 minut. W tym czasie w rondelku na wolnym ogniu rozpuszczamy masło i dodajemy do niego łyżkę mąki. Mieszając trzepaczką wlewamy zimne mleko i mieszając bezustannie doprowadzamy do wrzenia. Doprawiamy do smaku solą, pierzem i mielona gałką muszkatałową. Ugotowane szparagi polewamy sosem i skrapiamy pesto. I zjadamy w doborowym towarzystwie, pamiętając, że to danie to uznany afrodyzjak. :)
Smacznego!


Plasterek ogórka i opowiastka o Kubeczku


Jak zapewne wiecie, mój synek to zagorzały wróg warzyw i owoców. Próbowaliśmy już wielu sposobów, trików i podstępów aby zachęcić go do jedzenia warzyw. Możemy  jednak mówić o pewnym sukcesie, bo synek mój zjada już pięć 3-centymetrowych fasolek, kawałek brokuła, czy 3 listki sałaty lodowej o wymiarach 3/3cm. To wszystko jako dodatek do sztuki mięsa i ziemniaków i  jest to pochłaniane na początku posiłku i zagryzane szybko ziemniakami i mięsem, żeby tylko nie   czuć ich smaku. Masakra. Jednak na śniadania i kolacje je tylko masło, masło orzechowe, nutella i nic poza tym - jego kanapki wyglądają szaro i bezbarwnie, o walorach zdrowotnych nie wspominając.
Wczoraj wieczorem mieliśmy znów "pogadankę" rodzinną o niezdrowej diecie i długofalowych efektach niejedzenia warzyw i owoców.
- Ale jak to, że ja mogę umrzeć jak nie będę jadł warzyw i owoców? - zapytał z przerażaniem w oczach Kubeczek.
 - No, nie tak od razu. - odpowiada mój mężuś uspokajająco. - Chodzi o to, że teraz jesteś jeszcze młody i zdrowy, ale jeżeli nie będziesz jadł owoców i warzyw to się skończy i zaczniesz chorować. I możesz nie mieć okazji dożyć czasu, kiedy będziesz tatą czy dziadkiem.
 - Ja nie chce umierać - smutno zakwilił mój przewrażliwiony Kubuś.
 - Wszyscy kiedyś umrzemy - powiedziałam. - Ale chodzi o to, żebyś mógł cieszyć się zdrowiem jak najdłużej i będzie to trudne jeśli  teraz nie jesz warzyw ani owoców. Jak byłeś mniejszy to jadłeś wszystko, a teraz marudzisz i nie chcesz nawet próbować.
 - Bo ja się boję próbowania... - chlipał dalej Kubuś. - I boję się umierania...
 - A czego boisz się bardziej? - zapytałam, kując żelazo póki gorące.
 - No... umierania - odpowiedział Kubeczek.
- Więc myślę, że zabierzemy się za testowanie nowych smaków. Co ty na to?
 - No nie wiem... - spuścił nieco z tonu mój synek.
 - Proponuję, żebyś codziennie próbował kawałek jakiegoś warzywa lub owocu. Naprawdę mały kawałek. Może dzisiaj na kanapce zjesz plasterek ogórka lub papryki?
- Sam nie wiem, ja nie lubię....
 - Wiem, że nie lubisz - powiedział mój mężuś - Czasami jemy coś dlatego, że jest zdrowe, choć z początku to nam nie smakuje. Ja tak miałem z oliwkami.  Kiedyś ich nie lubiłem, ale teraz już lubię. Na to trzeba czasu i nie można się bać próbowania.
 - Ale ja nie lubię - ciągle, jak mantrę, powtarzał te słowa mój Kubeczek.
- Skąd możesz wiedzieć, że nie lubisz jak nie próbowałeś...
 - Nie lubię... nie poddając się powtarzał pod nosem Kubeczek.
Jako, że pora była kolacyjna od razu wzięliśmy się do akcji "Kto je owoce i warzywa, późnej starości dożywa" :)
Poszukałam ogórka i przygotowałam obieraczkę.
- Proszę synku, tu masz ogórka i obieraczkę. Obierz do połowy, a ja ukroję ci plasterek na kanapkę.
 - Tylko nie za gruby! - ubezpieczał się zawczasu.
 - Spokojna twoja głowa - odpowiedziałam z uśmiechem i wróciłam do prasowania.
Trzeba było zobaczyć jak trzymał ogórka przez koszulkę... Normalnie schiza. Zastanawiam się tylko, czy robił to pod publikę, czy naprawdę się tego brzydził? W końcu obrał. Zrobił sobie grzanki i posmarował białym kremowym serkiem. Ja ukroiłam plasterek rzeczonego ogórka i ułożyłam na kanapce. Głupio to wygladało... Jeden samotny plasterek na kromce chleba. Po chwili przesunęłam go na skraj kromki i odkroiłam. Przekroiłam ten kawałek na 2 części i zachęciłam mojego przerażonego synka:
- No dawaj. To tylko 2 gryzy...
 - Ale ja... - próbował oponować..
 - Umawialiśmy się... - przypomniałam.
 - No dobra... - skapitulował i smętnie spuścił głowę.
Pierwszy kawałek popisowo wywołał u niego odruch wymiotny, na co mój synek błagalnie na mnie spojrzał. Zachęciłam go, aby przesunął jedzenie na bok, bo trzymając je na języku nie uda się pogryźć, po czym wróciłam do swoich zajęć.
No i dał radę. Pochwaliliśmy go wszyscy i gratulowaliśmy odwagi. Mam nadzieję, że to początek nowego i naprawdę się przełamie. Byłoby cudnie...

Ciecierzyca duszona w pomidorach

 i cukinii

Jednogarnkowe dania ostatnio królują u mnie w domu. To wygodne, oszczędne i mało absorbujące... I garnków do mycia stanowczo mniej. Same zalety. :) Dziś więc polecam wam pyszną i zdrową ciecierzycę w aromatycznym pomidorowym sosie z kawałkami chrupiącej cukinii. Pyszne danie, które możecie zaserwować na obiad lub na ciepłą kolację.


ciecierzyca w pomidorach:

400 g ciecierzycy
2 puszki pomidorów
4 ząbki czosnku
1 cukinia
2 kawałki dowolnej kiełbasy
2-3 łyżki ziarenek smaku
2 małe cebule
3 łyżki oliwy z oliwek
sól
pierz

Ciecierzycę moczymy 12 godzin i gotujemy około 1 godziny w lekko osolonej wodzie. Cebulę kroimy w kostkę i podsmażamy na oliwie. Dodajemy kiełbasę obraną z osłonki i podrobioną na nieregularne kawałki. Potem dodajemy ciecierzycę, przeciśnięty przez praskę czosnek i pomidory z puszki. Dusimy przez jakieś 10-15 minut i dodajemy pokrojoną na kawałki cukinię. Dusimy do połączenia smaków. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Serwujemy ze świeżym chlebkiem.
Smacznego!

Truskawkowy drink bezalkoholowy

Na upalne dni polecam wam aromatyzowaną słodkimi truskawkami wodę z dodatkiem świeżej mięty, miodu i limonek. Nie ma nic lepszego niż dobra książka, hamaczek w cieniu i szklaneczka tego pysznego napoju. Leżąc, czytając i sącząc takie cudo mogłabym spędzić połowę wakacji,  drugą połowę spędziłabym na pływaniu i zwiedzaniu zabytków. :) Poczujmy więc początek wakacji i uraczmy swoich bliskich szklaneczką tego iście letniego napoju.



drink truskawkowy( 2 szklaneczki):

300 ml wody gazowanej
8 truskawek
1 limonka
8 listków miety
8 kostek lodu
2 łyżeczki miodu ( opcjonalnie)

Na dno szklaneczek dajemy po łyżeczce miodu, na to warstwami pokrojone truskawki, plasterki z połowy limonki i listki mięty. Na górę dodajemy kostki lodu , wyciskamy sok z połowy limonki i zalewamy wodą gazowaną.  Ozdabiamy truskawkami i plasterkami limonki. Podajemy od razu.
Smacznego!


Pieczone młode ziemniaczki z rozmarynem i oliwą z oliwek

Dawno mnie nie było w kuchennej akcji. Miałam bardzo pracowity tydzień i zupełnie nie mogłam znaleźć czasu na relaksujące pichcenie. Domem zajmowała się moja najstarsza córcia, która już pozaliczała już wszystkie egzaminy. Tęskniłam jednak za leniwymi dniami, kiedy po porannej kawce myślałam co by tu dzisiaj ugotować, za polowaniami za świeżymi warzywami na straganach i szukaniem inspiracji w internecie. Udało mi się pozamykać kilka spraw, więc obiecuje, że będę więcej gotować i dzielić się z Wami moim pomysłami. Dziś polecam Wam młode ziemniaczki w aromatycznych ziołach - idealne jako dodatek to mięsa lub jako samodzielne danie. To na pewno zasmakuje wszystkim domownikom.



2 kg młodych ziemniaków
5-6 łyżek oliwy z oliwek
3 gałązki rozmarynu

Ziemniaki szorujemy ( nie obieramy) i kroimy w ósemki. Płuczemy i osączamy na ręczniku. Polewamy oliwą i posypujemy rozmarynem ( ściągamy rozmarynowe igiełki z gałązek). Rzucamy na rozgrzaną w piekarniku blachę i pieczemy około 30 minut w 180 stopniach.
Smacznego!