Tort dla księżniczki 

Nie udało mi się pospać wczoraj po nocce.  O 7.30 obudziła mnie córka pytając zdziwiona, czy nie wyprawiamy Pawełka do szkoły? Ale się zerwałam! W 10 minut  synek był ubrany, miał spakowane śniadanie i z bułką w ręce maszerował do szkoły. Więc udałam się na dalszy spoczynek i odpoczynek. O 10.00 obudził mnie telefon, dzwonił  pan i pyta czy ja piekę torty. A ja mu na to, że to pomyłka. I już miałam odkładać słuchawkę, jak on, że to niemożliwe, bo u mnie zamawiał już tort. I wtedy się obudziłam, bo dopiero do mnie dotarło, że to się dzieje naprawdę. No i po spaniu. Pan wprawdzie przeprosił, że mnie obudził, no ale musiałam wysłuchać zamówienia i postarać się wszystko jeszcze zapamiętać, bo nie trzymam notatnika pod poduszką w sypialni. Tort miał być na jutro - czyli na wtorek.... mało czasu. Różowy z księżniczką i tygryskiem leżącym u jej stóp i 20 różyczek i 20 świeczek. Jakiś romantyk normalnie... No i dzisiaj od rana pichciłam i lepiłam i piekłam i cudowałam. I wyszło takie cudo: czekoladowo- śmietankowo-karmelowe, ozdobione czekoladą plastyczną...



0 komentarze:

Prześlij komentarz